podbój północy – czyli Niemcy-Dania-Islandia-Norwegia w jednym – cz.I – Niemcy: pociągiem na prom
Nie wiem dokładnie kiedy i jak wpadłem na to – ale w chłodną, dżdżystą, jesienną listopadową noc 2013 zameldowałem się na Kaliskim w Łodzi na Polskiego Busa do Berlina.
Noc w autobusie upłynęła głównie na słuchaniu muzyki – podekscytowany dopiero nad ranem zmrużyłem oczy.
Najbardziej brutalne jest zderzenie rankiem z otoczeniem na zewnątrz autobusu :) 8 rano w Berlinie – pogoda pod psem (zniechęcająca do wszystkiego) – co robić? Do pociągu kilka godzin (wyjazd z Berlina zaplanowałem na 14-tą). Jak to co robić – włazić na pomnik wolności :)
Malowidła na sklepieniach robią wrażenie.
Ilość schodków na szczyt wieży też robi wrażenie i czuje się je w kościach, ale panoramy rekompensują wysiłek.
Wreszcie na szczycie :)
Łapię drugi oddech i rozejrzę się – jaki widok na miasto.
I pomyśleć że kilkanaście lat temu wieża była jedyny oknem by zerknąć co się działo za żelazna kurtyną. Dla nieszczęśników zza muru była natomiast nieosiągalnym symbolem wolności.
Złażę na dół – małe rozeznanie na czymś co przypomina mapę.
I już S-bahnem podróżuję pod Bramę Brandenburską – podziwiając liczne graffiti
Bez większych problemów docieram na plac.
A że była pora śniadanka – to tak sie jada w podróży :) i to jeszcze gdzie – pod Ambasadą Stanów Zjednoczonych.
I gdy tak sobie konsumowałem nagle ujrzałem ciekawą scenę, oto mała dziewczynka podchodzi do symbolu Zimnej Wojny.
To dziecko nie ma zapewne pojęcia co to za panowie i co tu się działo – taka mała symbolika.
Na placu na fragmencie muru wisiały liczne obrazy historii.
Ja natomiast udałem się do krótkiego odcinka Berlińskiego metra.
Po chwili byłem pod Bundestagiem – niemieckim parlamentem.
Z Bundestagu udałem się na ogromny dworzec Berlin Hbf skąd 14:08 odjeżdżał ICE do Kopenhagi – stolicy Danii
Podróżowałem do Danii najwyższą kategoria pociągów wyglądającą tak.
Są to pociągi InterCity Express (ICE) – bilety są stosunkowo drogie, ale jak odpowiednio wcześniej zakupicie (tak jak np. ja przez internet), to cena jest przystępna. Sprzedaż podobna jest do tej w liniach lotniczych – im wcześniej tym taniej. Mnie bilet kosztował 29 euro podczas gdy normalna cena jest ponad 100 euro.
Co do komfortu – cóż efektu wow nie odczułem. Owszem mknie punktualnie, ale wewnątrz troszkę ciasnawo było – przynajmniej dla mnie.
Najciekawsze jest jednak to (pierwszy raz tego doświadczyłem) że to jedna z nielicznych tras w Europie i na Świecie gdzie pociąg wjeżdża na prom by pokonać cieśninę morską !!!
Po niemieckiej stronie pociąg dojeżdża do małej stacyjki Puttgarden na półwyspie Fehmam. Następnie bardzo powoli przetaczany jest skład na pokład promu. Kiedy cały skład zakotwiczony zostanie – pomijam jak duży to musi być prom skoro cała jednostka wjeżdża swobodnie. Z głośników wydobywa sie komunikat obsługi pociągu z prośba o opuszczenie pociągu. Wszyscy z dolnego pokładu udajemy się na górne pokłady do sklepów i restauracji. Wiele osób korzysta i kupuje głównie alkohol i nikotynę w sklepach bezcłowych na promie.
Ja również skorzystałem z okazji by umilić sobie rejs wieczorny (było ok 17-tej) i na najwyższym pokładzie napić się piwka – mimo przeniknionego chłodu.
Po ponad godzinnym rejsie (bodaj niecałe 2 h się płynie) rozbrzmiewa komunikat że dopływamy do duńskiej wyspy Lolland. Obsługa zaprasza nas do pociągu i prosi o zajęcie miejsc. Kolejnym krokiem jest ponowne przetoczenie wolne składu z pasażerami na ląd. Fantastyczne rozwiązanie. I już w Danii mkniemy do stolicy mijając pierwsze większe miasto:
Do Kopenhagi docieram na godzinę 20-tą i mimo piękna pobliskiego Tivoli usytuowanego vis a vis dworca kolejowego od pierwszej mijającej dwójki słyszę “k..wa piwa bym się naj…ał” – i tak zagranicą powitali mnie wątpliwi rodacy :(
Co w Kopenhadze – o tym w kolejnej części (bo jakbym w jednym opisał to epopeja by powstała….