nad polskie jeziora…
Jak tylko wylizałem się po majowej operacji oka w 2013 roku postano postanowiłem zregenerować się nad jeziorem. Wyjazd krótki – weekendowy.
Wybór padł na zapomniany kurort – miasteczko Rajgród. Plan prosty w nocy z piątku na sobotę w PKS do Grajewa, tam przesiadka i Rajgród.
Klimatyczny postój w Grajewie – w oczekiwaniu na autobus
ale gdzie ja w ogóle jadę? :)
Patrząc tylko na mapę intuicyjnie w lesie na skrzyżowaniu przed Rajgrodem wysiadka – kwadrans lasem i już kąpiel nad J. Rajgrodzkim.
Piękno jezior i cisza – bezcenne.
Wieczorem przykra niespodzianka – a w zasadzie absurd. Leśniczy przegania bo w lasach państwowych zakaz jest rozbicia namiotu na 1 noc ?!?!
Pierwszy raz o takim kretynizmie słyszałem i po raz pierwszy się spotkałem. Nie będę się szarpał z leśniczym przecież. Na szczęście pojawił się miły pan który jest rdzennym mieszkańcem okolicy, a od kilku lat mieszka na Śląsku. Po krótkiej rozmowie zaoferował że podwiezie mnie autem na drugą stronę jeziora – tamte lasy nie są państwowe i należą do zakładów mleczarskich Mlekovity i tam można się rozbić na 1 noc :) – niesamowite. Postuluję stworzenie mapy lasów w Polsce gdzie można sobie biwakować.
Przejechaliśmy więc parę kilometrów polnymi drogami i znów nad jeziorem :)
Nocleg pod namiotem, rankiem leniwe zabawy z aparatem – nawet nic nieznaczące roślinki pospolite maja swój urok w obiektywie.
Około południa już przy szosie łapię tira – pan z Petersburga jedzie do Grójca – podrzuca więc niecałe 30 km do Grajewa skąd już PKS-em z Ełku docieram do Białegostoku. Tam kilka godzin przerwy i wizyta u serdecznej znajomej jeszcze z czasów pracy w biurze. O 19-tej ponownie w autobusie już do Łodzi.
Taki krótki spontaniczny wyjazd nad jeziora….