tyle jej szukałem a ona przyszła do mnie :)
Coś nieprawdopodobnego – ja dalej nie wierzę że to się stało. Zdjęcia może nie super jakościowo ale wybaczcie z wrażenia wszystko w człowieku się trzęsie a to są tylko ulotne chwile…
Tyle za nią po Skandynawii, na Islandii wyglądałem (i nie przestanę), a ona zawitała do Polski.
Sponton totalny – o możliwości wystąpienia czytałem od popołudnia na forach, ale brakowało wiary, bodźca. O 22 telefon od znajomej – “pakuj się w taksówkę i przyjeżdżaj na Górę Śmieciową na zorze. Patrzę nie mam Kasy (wszystkie środki zamieniłem na euro na piątkowy wyjazd do Barcelony i Paryża). I dramat – odpalam alert aurora – pokazuje 8,37 kp – kurde prawdopodobieństwo zorzy w Łodzi na tej szerokości ponad 90 %.
I nagle błysk – świnka skarbonka :) biorę ostatnie drobne (40 zł). Taksówkarz początkowo zaskoczony kursem i jakimś ufoludkiem gadającym z pasją o zorzy z czasem łapie bakcyla i zawozi mnie za 38 zł !!!! na miejsce – fuks.
Na pożegnanie słyszę “życzę zobaczenia i sfotografowania zorzy. Znajoma już czeka, wdrapujemy sie na górkę i o północy jest – przepiękna subtelna, tajemnicza….
O dziwo towarzysza nam nie tłumy a 2 dziewczyny i chłopak i tak w kameralnym gronie obserwujemy ją
Na krótko przyszła – oto ona – Panie Panowie – pierwsza moja zorza….
Cudowna – cały czas ja przezywam i dochodzi do mnie co widziałem, z wrażenia pomyliłem później nocne autobusy i błądziłem, na stacji zostawiłem zakupy i statyw z wrażenia (musiałem się wrócić) – do rana i tak nie zmrużę oka – chwilo trwaj.
Najszczęśliwszy foto wypad od dawna
Parafrazując przysłowie “Nie mógł Łukasz w styczniu do zorzy w Norge – przyszła zorza do niego.” Wiem że ona ciągle tam jest – dzisiaj przez cała noc….
Do zobaczenia w Norwegii w zimie…