dla odmiany na południe….
Po powrocie z sylwestra na długo nie zagrzałem miejsca bo w ostatni tydzień stycznia 2011 r. wyruszyłem w podróż tym razem na południe w Alpy – oto krótka fotorelacja z wyjazdu do Włoch i Szwajcarii.
Podróż rozpocząłem w Katowicach skąd przeleciałem do włoskiego Mediolanu na lotnisko Bergamo.
Z samolotu Alpy prezentowały się bajkowo. Jeszcze ciekawsze jest lądowanie w Mediolanie ponieważ samolot lądując zatacza kręgi spiralnie. Pomimo że miałem duszę na ramieniu lądowanie odbyło sie bez problemu.
Samo lotnisko jest kameralnie usytuowane ale uwaga panuje na nim typowo “włoski” chaos. Ja nie mam głowy jak w takim zamieszaniu można funkcjonować ?!?!
Dalszą podróż do Szwajcarii pokonałem samochodem.
Mimo zimy – było bardzo wiosennie a widoki z auta przyjemne :)
przecinamy jezioro w okolicach Lugano…
Baza podczas wyjazdu była miejscowość Aranno – na południu Szwajcarii ok 30 km. od włoskiej granicy.
Widoki wokół miejscowości były bajkowe:
Najciekawsze jest to że pomimo zimy i ośnieżonych szczytów region ma specyficzny mikroklimat.
Poniżej jeszcze kilka zdjęć z jednego ze spacerów:
Uliczki w tym regionie są bardzo ciasne i klimatyczne.
Na obrzeżach miasta stało nawet takie “cudo” – zapewne sprzęt obrony cywilnej kraju.
Pewnego dnia wybrałem się do sąsiedniej miejscowości (gminnej) w celu odnalezienia poczty – zakupienia pocztówek oraz wysłania ich do znajomych. Było to nie lada wyzwanie zważywszy że sa spore przewyższenia a poza tym nie miałem mapy.
Po drodze do miejscowości napotykałem pojedyncze symptomy wiosennej aury…
Aż wreszcie po 2 h osiągnąłem miejscowość gminną z najbliższym sklepem – Cademario. Miejscowość jest jeszcze bardziej malowniczo położona:
Jak wszystkie miejscowości wokół ma bardzo ciasne i wąskie uliczki.
Ale widoki na jezioro Lugano – bajeczne:
Kto by nie chciał mieć np. takiego tarasiku? :)
Aż wreszcie odnalazłem pocztę w której był starszy pan w schludnym uniformie i w tylko nam znany sposób dogadaliśmy się (pan nie bardzo mówił po angielsku).
Później zostało tylko podziwianie krajobrazów
Stolicą kantonu jest Lugano położone nad jeziorem o tej samej nazwie – krajobrazy równie sielankowe tam panują :)
również wieczorową porą….
Co ciekawe np na tak małym obszarze kierowcy świetnie sobie radzą na tak wąskich drogach i jeżdżą bezkolizyjnie.
Problem śmieci natomiast rozwiązano w ten sposób że w centrach miejscowości są ogrodzone kojce do których znosi się poszczególne posegregowane surowce (np. w poniedziałek – szkło, wtorek – odpady bio itd.) następnie władze podsyłają helikopter który podpina kontener i odlatuje do zakładu utylizacji odpadów :) ciekawe. Oczywiście mieszkańcy od gminy otrzymują specjalny kalendarz gdzie wyszczególnione są daty i rodzaje odbieranych odpadów – zmyślne .:)
Ten wyjazd nie był sielankowy ponieważ pewnego poranka doznałem bolesnej kontuzji placów – skończyło się na wizycie we włoskiej klinice, rentgenie oraz zastrzyku. Dolegliwości w mniejszym czy większym stopniu czuje do dziś. Nim jednak mnie złamało i wyeliminowało na kilka dni zdążyłem zawitać na chwilę na włoska część do Mediolanu.
Przed Katedra Narodzin Św.Marii – gotycka – jeden z największych kościołów na Świecie. Jest jedną z najsłynniejszych budowli Włoch i naprawdę robi wrażenie.
Galeria Wiktora Emmanuela
Jedna z uliczek na starym mieście.
Generalnie mimo piękna zabytków Włochy dużo tracą przez wszelaki chaos w którym ciężko mi jest się odnaleźć. Jednak bardziej preferuje skandynawski “germański” porządek.
Na koniec dodam ważna kwestie że na granicy włosko-szwajcarskiej stoją żołnierze gwardii i wyrywkowo kontrolują podróżnych pod kątem przemytu towarów do Szwajcarii.
Ostatnie spojrzenie na płytę w Bergamo:
I znów ponad Alpami ku kolejnej podróży…
Lądowałem w Łodzi, a lecąc szykowałem się już mentalnie do kolejnej – lutowej – podróży o której następnym razem…