Bloggnorge.com // oczy na Świat / øynene til verden
Start blogg

blog podróżniczo-hobbystyczny / reise- og hobbybloggen

święto narodowe za kołem polarnym

Tuesday 21. May , 2019 kl. 23:07 i Podróże / Reiser. 0 kommentarer »

Swą podróż rozpocząłem w czwartek wczesnym rankiem przemieszczając się z Warszawy do Gdańska koleją. Mimo licznych mankamentów tej formy podróży w Polsce jest to jeden z moich ulubionych form transportu po lataniu (którym jestem zafascynowany i pod wrażeniem ich będąc). Szczególnie na trasie do Gdańska podoba mi się Malbork i panorama zamku krzyżackiego znad Nogatu.

Podróż planowo i sprawnie przebiega i przed 9:30 zameldowałem się w stolicy Pomorza. Poranek w mieście początkowo był chłodny ale słoneczny. Udałem się na pobliski Długi Targ gdzie przespacerowałem się koło ratusza, Dworu Artusa. Pomnik Króla Mórz – Posejdona zachwycał jak zawsze.

Tuż za Motławą zatrzymałem się w tradycyjnym barze mlecznym bardziej z sentymentu, nauczony (z doświadczenia) dobrym jedzeniem w przystępnej cenie. Dobrze, że się tam zakotwiczyłem bo po pogodnym poranku nie było już śladu- rozpadało się. Po posiłku ok 14 ruszyłem na lotnisko Rębiechowo autobusem linii 210. Lot zaplanowany był na 17:30. Mało kto wie, że lotnisko w Gdańsku uznane zostało w 2019 r jako jedno z najlepszych na świecie pod względem punktualności i poziomu obsługi pasażerów. Bardzo często latam z tego właśnie lotniska i przyznaje, że subiektywnie obok katowickich Pyrzowic to jedno z moich ulubionych lotnisk w Polsce.

Kontrola bezpieczeństwa i odprawa przebiegła sprawnie i miło i planowo wzbiliśmy się ponad deszczowe chmury.

Co zawsze ciekawe jak tylko wyląduję poza granicę kraju to po 10-15 min niebo się przepogadza – przypadek?

Trasa wiodła nad Bałtykiem następnie nad Sztokholmem, Zatoką Botnicką, Górami Skandynawskimi i Laponią.

W stolicy zorzy polarnej lądujemy planowo o 20:10 lądują widzę ośnieżone pobliskie szczyty. Pogoda mimo pochmurne aury jest przyjemna, bezwietrznie i… widno – wszak to sezon białych nocy.


Spod lotniska ekspresową linią autobusową (koszt 100 NOK) w kwadrans dostaję się do miasta pokonując dystans 4 km.

Co ciekawe główne drogi tranzytowe znajdują sie pod miastem (z rondami włącznie – fantastyczne rozwiązanie), a niejednokrotnie wjazdy do tuneli wyglądają jak wjazdy do parkingów podziemnych.

Wybrałem ciut drożeją opcję ponieważ zależało mi na czasie – Hotel Sleep Inn w którym miałem zarezerwowany pokój prowadził check in do godziny 20-tej. Jednak w korespondencji mailowej z właścicielem zostałem zapewniony, że zaczekam. Nie chciałem nadwyrężać tej uprzejmości, do tego pomógł mi kierowca autokaru, który spontanicznie powiódł mnie pod sam budynek.
Okazało się, że to bardziej dom jednorodzinny z pokojami do wynajęcia- tym kameralnej. Dzwonek do drzwi i otwiera mi… 8-9 latek z uśmiecham witają i przeprowadzając check in. „Tato wyjechał-oprowadzę Pana po budynku”. Skromny pokoik z łóżkiem i stolikiem znajdował się na piętrze a z okna rozpoczął się widok na fiord, ośnieżone szczyty (w tym Tromsberg) i katedrę polarną – przytulnie. Po kwadransie pojawił się ów Tata, przywitał się, chwilkę porozmawialiśmy udzielił wszystkich niezbędnych informacji zapewniając jednocześnie, że syn jest jego nieocenionym partnerem. Przy okazji naprawiłem właściciela w zdumienie pytając o klucz do pokoju – „po co ci klucz?” zapytał. Zapomniałem, że na północy Norwegii nic się nie zamyka, a ludzie maja zaufanie i szacunek do siebie.
Po aklimatyzacji z uwagi na brak zmierzchu (słonko za kołem polarnym wschodzi dzisiaj o 01:00 a zachodzi 00:54 ) wybrałem się do centrum po drobne zakupy. Do pokonania miałem nieco ponad 1 km a spacer poprzez dwa wzniesienia zajmował ok 20 min.. Z wzniesień mogłem podziwiać miasto o pięknej drewnianej zabudowie.

Po drodze natknąłem się na bezkarnie biegające po polanie sójki.

Po powrocie dzień zakończyłem kolacją na którą składały się głównie ryby w tym łosoś.
Piątek 17 maja przywitał mnie przyjemnością pogodą. Szybko ogarnąłem się lustrzankę przeziębiłem na szyję i biegiem na miasto wszak dzisiaj najpiękniejszą i największą święto Norwegii pora na udział w paradach. Zasada prosta – idź za miejscowymi. Tak czyniąc doszedłem do miejscowej szkoły z balkonu której zaczynał przemowę Włodarz miasta.
Nim o samych obchodach to może na początek zdań kilka o samym święcie:

  • Święto ma związek z obradami sejmu konstytucyjnego, który w Eidsvoll obradował od 10 kwietnia 1814 r. . Konstytucję Norwegią zatwierdzono 16 maja. Dzień później podpisano dokument i wybrano króla. Został nim duński książę Christian Frederik stąd data 17 maja jako święta.g
  • Nie zawsze można było świętować na ulicach. W 1828 r. Król szwedzko-norweskiej unii Karl Johan z obawy przed antyszwedzkimi nastrojami zakazał parad. Rok później tj. w 1829 r. podczas zawijania do portu w Oslo parowca „Constitutionens” doszło do bójki mieszkańców z władzami ( w historii norweskiej wydarzenie zwane jako „torgslaget”). Rozentuzjazmowany tłum witający parowca z flagami i śpiewający patriotyczne pieśni nie spodobał się unionijnym władzom , a wysłana w celu przeprowadzenia porządku kawaleria pobiła się z mieszkańcami. W bójce brał też udział najsłynniejszy norweski poeta Henrik Wergeland, który konno przybył z… nagą kobietą.
  • W Oslo tradycją jest, że od 113 lat (z małymi przerwami np. 1910 – śmierć króla Edwarda VII ojca królowej Maud czy okres II wojny światowej) mieszkańców z balkonu pałacowego mieszkańców pozdrawia rodzina królewska.
  • Ciekawostką (przy okazji święta) jest, że pieśń „Ja Vi Elsner dette Landet” („Tak kochamy ten kraj”) nie jest zatwierdzonym żadnym zapisem w prawie (dekretem) hymnem Norwegii. To kwestia tradycji i umowy społecznej. Pierwszy raz został odśpiewany w 1864 r. w 50 rocznicę uchwalenia konstytucji. Wcześniej rolę pieśni narodowej pełnił utwór „Sønner av Norge” („Synowie Norwegii”)

   

Tradycją tego dnia stały się tzw. „barnetogene” czyli dziecięce parady. Pierwszą taką paradę zorganizowano w 1870 r. Nosiła ona nazwę Smaagutternes Flagtog i wzięło w niej udział 1200 chłopców że szkoły Qvam w Oslo. Pomysłodawcą marszów był pisarz Bjørnstjerne Bjørnson. 19 lat po tym wydarzeniu pozwolono dziewczynom brać również w paradach. Pierwsza taka parada odbyła się w 1889 r. – uczestniczyły w niej uczennice szkoły Senny Nielsen z Kristianii (dawna nazwa Oslo). Paradę poprzedziło przemówienie włodarza miasta z dziedzińca szkoły

Tradycją tego dnia jest, że mieszkańcy świętują w strojach wzorowanych na ludowe tzw. „bunady”. Zapoczątkowana została w latach 30-tych XX w. . Początkowo bunkry zakładali tylko intelektualiści aby podkreślić swój status społeczny.


Nie zabrakło też “Russów” – tegorocznych maturzystów którzy od miesiąca świętują czas matur.

Smaczku dzisiejszym uroczystościami dodawał fakt iż uczestniczyli w nim rdzenni mieszkańcy tych terenów – koczowniczy naród Ssaków w swych barwnych strojach.

 
Jest to również jedyny dzień gdzie norweskie dzieci mogą zajadać się bezgranicznie słodyczami (ile tylko zapragną). Organizowane są również dla nich liczne gry i zabawy jak np. „potetløp” – bieg z ziemniakiem na łyżce czy bardzo popularne przeciąganie liny.

Sam pochód każdego roku jest radosny, barwny i głośny. Ten dzisiejszy trwał ok 2-3 h po czym dalsza część świętowania przeniosła się na główny deptak oraz plac przy domu kultury gdzie oprócz naśladowania że sceny brzmiały koncerty w wykonaniu lokalnych kapel muzycznych.


Lekko zmęczony ok 18 wróciłem do pokoju. Ponownie na spacer połączony z zakupami wyszedłem koło 22. Po deptaku snuły się pojedyncze grupki podchmielonych Norwegów. Poza ogólnym rozbawieniem nie stwarzał większego zagrożenia. Dzień zakończył się grubo po północy, jednak na zewnątrz ciągle było jasno.

Sobota to już senny dzień spędzony głownie w centrum Tromsø wygrzewając się w promieniach wiosennego słonka.

Na lotnisko dojechałem już komunikacją miejską. Autobus linii 40 jedzie ok. 20 min., a koszt to 33 NOK (u kierowcy koszt wzrasta do 50 NOK).

Odprawa i sam lot przebiegł wzorowo, Wizzerek z Gdańska już czekał.

Mi pozostało rozkoszować się widokami startu z okna samolotu najpierw zataczając łuk nad lotniskiem z panoramą gór,

później ponad Tromsø i Tromsøyą,

a później nad Góry Skandynawskimi przykryte śniegową kołderką.

Im dalej na południe tym mrok nas bardziej ogarniał.

Do ciemnego, mokrego i zamglonego Gdańska wróciłem przed północą.

Noc spędzona na dworcu w oczekiwaniu na pierwszy poranny pociąg „gdziekolwiek” na południe nie była już tak przyjemna i komfortowa. Wątpliwy „element”, estetyka, i wulgaryzmy oraz krzyki zaburzają świat cywilizacji zachodniej i skandynawskiego spokoju i szacunku. Niemniej na pewno to nie ostatnia moja wizyta w tamtym rejonie świata.




(Kun synlig for administrator) *

Driftes av Bloggnorge.com - Gratis Blogg | PRO ISP - Blogg på webhotell og eget domenet | Genc Media - Webdesign og hjemmeside
Bloggen "oczy na Świat / øynene til verden" er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse. Forfatter er selv ansvarlig for innhold. Tekniske spørmål rettes til post[att]bloggnorge[dått]com.
css.php
Driftes av Bloggnorge.com | Laget av Hjemmesideleverandøren
Denne bloggen er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse fra bloggeren. Forfatter er selv ansvarlig for innhold.
Personvern og cookies | Tekniske spørsmål rettes til post[att]lykkemedia.[dått]no.