Bloggnorge.com // oczy na Świat / øynene til verden
Start blogg

blog podróżniczo-hobbystyczny / reise- og hobbybloggen

Włoska inspiracja – w drodze do Włoch, na gapę do Paryża

Thursday 7. January , 2016 kl. 01:03 i Podróże / Reiser. 0 kommentarer »

Jesienny wypad po Europie Południowej zaplanowałem sobie jeszcze w lipcu. Pierwotnie  odbyć się miał w dniach 7-13 września. Życie jednak płata figle i sprawia ciekawe niespodzianki. Oto bowiem (zupełnie spontanicznie) poprzez jeden z portali społecznościowych zostałem zagadany przez, jak się później okazało, bardzo fajną dziewczynę, która wyraziła chęć wzięcia udziału w tym spontanicznym “projekcie”. Początkowo brałem to wszystko “z przymrużeniem oka”, lecz w miarę zbliżającego się września trzeba było przystąpić do działania i zweryfikować stan faktyczny. Wiele bowiem osób dużo mówi i deklaruje, a jak przychodzi co do czego to człowiek zostaje sam. Zacząłem więc powoli rezerwować noclegi i przejazdy, z drugiej strony pofatygowałem się do Wrocławia by poznać towarzyszkę 10-dniowego wyjazdu. Dziewczyna nie zraziła się, sprawiła wrażenie bardzo miłej i otwartej osoby. Miło spędziliśmy wieczór (przynajmniej ja) i po powrocie z jeszcze większym zaangażowaniem rozpocząłem przygotowania do wyjazdu.

Ceny wzrosły więc pierwotny plan musiałem zweryfikować – ostatecznie udało mi się zgrać mój i Jej urlop i data wylotu została wyznaczona na 11 września.

Trzy dni wcześniej podstawiłem dziewczynie walizkę, by się mogła do niej dopakować – w zamierzeniu wzięliśmy na 10 dni jeden bagaż rejestrowany (20-23 kg – w zależności od linii która lecieliśmy).

W piątek o 12:25  siedziałem już w Polskim Busie w drodze do Wrocławia – wiedziałem, że jadę w nieznany dla mnie rejon. Z jednej strony kręciło mnie to, z drugiej miałem obawy czy podołam wyzwaniu i zapewnię bezpieczeństwo nieznanej dziewczynie i co ważniejsze czy będzie zadowolona z tego typu wyprawy? Nie było już jednak odwrotu. Jeszcze podczas podróży zostałem przez towarzyszkę poproszony o zakup kosmetyku (Ona będąc w pracy nie miała już czasu na zakupy). Mając zapas bez problemu zakupiłem potrzebna rzecz.  Punkt 17:15 zamówiona taksówka wyruszyliśmy na lotnisko Wrocław – Strachowice. Przebijaliśmy się przez korki gawędząc z taksówkarzem i po 45 min stanęliśmy przy Check-in. Podczas kontroli bezpieczeństwa okazało się że moja towarzyszka tak bardzo podekscytowana czy roztargniona zapomniała wrzucić zakupiony przeze mnie kosmetyk do torby rejestrowanej, a że pojemność przekraczała nieznacznie 100 ml to “prezent” wylądował w koszu i nie poleciał z nami.

Punktualnie o 19:35 Pan Wizz wzbił się w powietrze ku pierwszemu naszemu postojowi w podparyskim Beauvais. :Pan Wizz” i tym razem mnie nie zawiódł. Po spokojnym locie wylądowaliśmy kwadrans po 21-ej na francuskim lotnisku. Była na nim to już moja czwarta wizyta więc bez większego problemu się odnalazłem na miejscu – mimo, że powstał nowy terminal i nowe otoczenie dworca.

Pod terminalem mimo później pory stał miejski autobus – planowy odjazd 22:10 ale gdzie i dokąd nas zawiezie? Kierowca oczywiście poza francuskim nie “gawarił” po żadnemu. wiec na zasadzie pokazywania palcem adresu i kiwania głowa (ku uciesze towarzyszki :) ) ustaliłem, że nawet podjedziemy w pobliże naszego noclegu. Zdziwiła mnie cena za bilet (2 x 4 euro) jednak później zorientowałem się, że jest to bilet 48 h, który świetnie wpasował się w nasz pobyt – w Beauvais  mieliśmy spędzić czas do niedzieli.

Okazało się, że naszym przystankiem (przy hotelu) jest przystanek Kennedy i znajduje się w odległości 100 m od hotelu Premiere Classe. W środku nocy zostaliśmy więc na przystanku ja, dziewczyna i inne małe dziewczę o perskich rysach twarzy oraz chuście na głowie (co zdradzało jej arabskie pochodzenie). Po kilku chwilach znaleźliśmy wejście na teren hotelu i pojawił się mały problem ponieważ nie było recepcji. Na szczęście pojawił się (zapewne obudzony naszym stukaniem) ludzik, który poinstruował nas jak mamy dokonać rejestracji przez automat przypominający bankomat. Zmyślne urządzenie. Pokój jaki dostaliśmy nie należał może do największych. Szczerze czuliśmy się jak w kapsule statku kosmicznego.

5 (1) 4a 3 (2) 4_[1]

Następnego poranka wybraliśmy się na zakupy do pobliskiego centrum handlowego aby zakupić jakąś żywność na śniadanie. Po śniadaniu spod tego samego centrum ruszyliśmy autobusem do centrum, by udać się do Paryża.

Autobus dowiózł nas jakieś 800 m. od dworca kolejowego – resztę trasy pokonaliśmy pieszo senną uliczką miasta.

5_[3] 5_[4]

Na dworcu był tłok ludzi i ogromna kolejka do kasy. Było po 12, za pół godziny odjeżdżał pociąg do Paryża – kolejny za godzinę. Zważywszy, że jedzie się ponad godzinę musieliśmy jakoś zdążyć na najbliższy pociąg by nie stracić kolejnych w sumie 2 h na czekanie. Poza tym przyjazd po 15-tej do Paryża nie miałby już praktycznie sensu.

Postanowiłem podejść do dyżurnego ruchu i zapytać się czy na pewno musimy kupować bilet? Jako osoba niepełnosprawna (mam wadę wzroku) posiadająca stosowny “polski” dokument chciałem sprawdzić czy są jakieś uprawnienia i zniżki zarówno w komunikacji jak i w muzeach.

Rozmowa z lokalnym urzędnikiem kolejowym przerosła moje możliwości. :) Pan oczywiście tylko po francusku – ja nic. O ile na ostatniej stronie legitymacji było w jednym zdaniu po francusku napisane co to za kawałek tekturki mam w dłoni, o tyle potok zdań miłego i uśmiechniętego pana pokazującego na kasy obok był totalna czarna magią dla mnie. Na rozpaczliwe próby zapytania po angielsku (czy po migowemu) twierdząco kiwał głową, tyle że nic z tego nie wynikało.

Traciliśmy cenny czas – do odjazdu pociągu 10 min. , poddałem się i wróciłem grzecznie do kolejki. Szans nie było żadnych aby zdążyć na najbliższy pociąg. W ostatniej chwili postanowiliśmy, że wsiadamy bez biletu i zakupimy go w pociągu u konduktora (nie wiem czy w ogóle we Francji jest to możliwe). Niepewni losu swego ruszyliśmy w drogę ku Paryżowi. Od razu przeszedłem skład w poszukiwaniu drużyny konduktorskiej. O dziwo nie było nikogo.

Zapytani na początku składu jadący ratownicy medyczni (którzy podróżowali tym pociągiem) początkowo myśleli, że potrzebujemy pomocy medycznej :) i chcieli rzucić się do pomocy. Na szczęście znalazła się pani w tym teamie, która znała troszkę angielski. Wyjaśniła mi, że w pociągu nie ma konduktora !!! Tak oto dojechaliśmy do Paryża za darmo i można by rzec na gapę.

Paryż powitał nas deszczem. Szybko więc nie wychodząc na powierzchnię udaliśmy się z dworca Nord do metra. Metro poza tym, że wg mnie jest bardzo przejrzyste i świetnie rozbudowane cały czas tętni życiem. Ściany zdobią mozaiki,

DSC_0451

są też liczne występy muzyczne.

DSC_0444

Zatrzymaliśmy się chwile by posłuchać tego mini koncertu, oto fragment:

Po wysłuchaniu fragmentu ruszyliśmy dalej. Ciągle padało  – jedynym sensownym miejscem gdzie w cieple i z suchą głową moglibyśmy coś zobaczyć był Luvr.

DSC_0452 (2)

Zainteresowanie było ogromne. Czekało nas stanie w długim ogonku na deszczu i wtedy zadziałała moja “magiczna” legitymacja. Po okazaniu jej porządkowym zostaliśmy wyciągnięci z kolejki i osobnym korytarzem i wejściem bez tłumów dostaliśmy się do środka.

DSC_0452 (4)

Fantastycznie – bilety darmowe osobisty pracownik który windą zwiózł nas na hol główny piramidy i zwiedzamy. Jestem w Luvrze kolejny raz a on ciągle mnie fascynuje i odkrywam co raz to kolejne jego zakamarki  – to cudowne.

DSC_0453 DSC_0461 DSC_0520 (20) DSC_0567a DSC_0568 DSC_0560

Zobaczyliśmy również:

  • Venus z Milo – marmurowa hellenistyczną rzeźbę wykonaną 130-100 lat p.n.e.

DSC_0454

  • Nike z Samotraki – również marmurową hellenistyczną rzeźbę wykonaną w II – III wieku p.n.e.

DSC_0470 (3)

  • Gody w Kanie Galilejskiej (Wesele w Kanie) – obraz Paola Veronesego z okresu renesansu (lata 1562-1663)

DSC_0470 (4)

  • Mona Lisa – najsłynniejsze dzieło olejne wielkiego Leonardo da Vinci z początku XVI w. (1503-1506)

DSC_0472

  • Nagrobek Philippa Pota

DSC_0576

Odwiedziliśmy również m.in. apartamenty Napoleona

DSC_0533

Wymieniać można cała gamę dzieł jakie widzieliśmy – od dawna uważam że Luvr to “lektura obowiązkowa” cywilizowanego Europejczyka.

Zajrzę tam na pewno jeszcze nie raz by po obcować ze sztuką. Jeszcze będąc w Luwrze zerknęliśmy w kierunku Sekwany i w kierunku Wieży Eiffla. Mimo deszczu miały swój urok

DSC_0515 DSC_0549

 

Dochodziła 17:30 i Luvr powoli zamykali. Wyszliśmy jeszcze na dziedziniec,

DSC_0583

przez który wydostaliśmy się z Luvru, przestało padać. Przeszliśmy się nad Sekwanę gdzie napiliśmy się kupionego w sklepie winka – tradycyjnym “kubeczkowym” sposobem :)

No to toast…

DSC_0600 (4)

Pó toastach przespacerowaliśmy się do najsłynniejszej gotyckiej katedry paryskiej – Notre-Dame

DSC_0612

W środku trafiliśmy akurat na koncert organowy – więc zeszło nam troszkę czasu. Dlatego troszkę zbyt późno ruszyliśmy pod wieżę Eiffela.

DSC_0657

Zatrzymaliśmy się na chwilę, bo dochodziła już godzina dziewiąta. Musieliśmy się spieszyć, o 22 odjeżdżał nasz ostatni pociąg do Beauvais, dlatego pod wieżą nie zabawiliśmy długo.

Po drodze jeszcze w metrze trafił nam się kolejny nieplanowany koncert :)

Na dworzec Nord dotarliśmy na styk i pogubiliśmy się. Zrobiło się dramatycznie – nie mając czasu na cokolwiek, rozpaczliwie szukaliśmy przejścia przez bramki aby dostać się na właściwy peron  – do tego nie wiedzieliśmy z którego peronu pociąg odjeżdża. Instynktownie zerknąłem na tablicę odjazdów – peron nr 19 no to biegiem, Wbiegliśmy na peron 19 i wskoczyliśmy do odjeżdżającego prawie pociągu – za nami drzwi się zamknęły i ruszyliśmy w drogę powrotną. I tym razem nie mieliśmy biletów (nie zdążylibyśmy ich kupić) a spóźniając się na pociąg musielibyśmy spędzić noc w Paryżu pod chmurką – a to nam się nie uśmiechało. Jadąc byłem tak zamęczony tym błądzeniem i bieganiem po gigantycznym dworcu Nord, że było mi szczerze mówiąc wszystko jedno czy pojawi się kontroler czy też nie – tak jak po południu, nikt do nas nie podszedł. W Beauvais byliśmy kwadrans po dwudziestej trzeciej było mglisto i rześko, po niecałym kwadransie podjechał nocny autobus, którym zabraliśmy się do hotelu. Szybka toaleta i czas spać – jutro wylatujemy do Rzymu.




(Kun synlig for administrator) *

Driftes av Bloggnorge.com - Gratis Blogg | PRO ISP - Blogg på webhotell og eget domenet | Genc Media - Webdesign og hjemmeside
Bloggen "oczy na Świat / øynene til verden" er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse. Forfatter er selv ansvarlig for innhold. Tekniske spørmål rettes til post[att]bloggnorge[dått]com.
css.php
Driftes av Bloggnorge.com | Laget av Hjemmesideleverandøren
Denne bloggen er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse fra bloggeren. Forfatter er selv ansvarlig for innhold.
Personvern og cookies | Tekniske spørsmål rettes til post[att]lykkemedia.[dått]no.