Bloggnorge.com // oczy na Świat / øynene til verden
Start blogg

blog podróżniczo-hobbystyczny / reise- og hobbybloggen

Arkiv for: April, 2015

rowerowy Borholm

Tuesday 7. April , 2015 kl. 04:56 i Podróże / Reiser. 0 kommentarer »

Pod koniec kwietnia 2013 w skutek stresu i przemęczenia zacząłem tracić wzrok – gdy wszyscy mieli słoneczną majówkę ja dochodziłem do siebie po udanym zabiegu ratującym wzrok. Miesiąc katorgi i leżenia horyzontalnie a w głowie masa przemyśleń. Tak stworzył się pomysł by odbić sobie szpitalna majówkę niedrogim wyjazdem weekendowym na Borholm w ramach rekonwalescencji.

Gdy tylko lekarz prowadzący dał zielone światło to w czerwcu wyruszyłem. Plan był prosty – dostać się jak najszybciej (i w miarę najtaniej ) najpierw do granicy niemieckiej, później do niemieckiego Sasnitz (znajdującego się na Rugii) by dalej na Borholm popłynąć promem .

Oczywiście jak to u mnie bywa najgorszym odcinkiem jest wyjazd/przyjazd do kraju. Nie inaczej było i tym razem. Spóźniony pociąg, brak możliwości płatności kartą w pociągu (bo mimo że teoretycznie można to jedziemy przez knieje między Łodzią a Zgierzem !!!!! i zasięgu brak, i się wiesza – i podobnych wątków “ale bo…” cała masa) chyba żart konduktora, który mnie zezłościł “nie macie biletu to wysiadacie w Zgierzu, Łęczycy – a co to ja złodziej jestem? legalnie z kartą w ręku poszedłem zapłacić ?!?!.

Sporo spóźnieni dotarliśmy do Poznania i oczywiście pociąg którym miałem jechać dalej – odjechał. Efekt mini sesja pt. “Poznań nocą” a tak naprawdę garowanie pod krzyżami w oczekiwaniu na najbliższy pociąg (który też sie spóźnił – ot taka polska tradycja).

Na początek moja ukochana uczelnia :)

DSCN5446 DSCN5448

krzyże,

DSCN5467 DSCN5471

i zamek.

DSCN5452 DSCN5447

Na placu też jest makieta dla niewidomych (popieram).

DSCN5457

Och lubię Poznań – studiowało się tam 5 lat = masa wspomnień.

Przyjechał jednak spóźniony pociąg i trzeba było jechać (tłuc) się dalej w  przedziale z pijanymi gostkami którzy za nic mieli że jedzie ktoś inny – ot uroki miejscówek (pomijam że moje miejsce zawłaszczyli sobie i nie miałem gdzie siedzieć, wybrałem korytarz.

W takim folkloru z jeszcze większym opóźnieniem dotarliśmy do szczecina. Tam kolejny problem – od kasy do kasy jestem odsyłany (w praktyce od kolejki do kolejki bo tylko 3 kasy a ludzi multum) bo panie nie wiedzą jak i która ma sprzedać bilet do Niemiec na pociągi DB. Ostatecznie na styk i biegiem do pociągu – u konduktora niemieckiego kupiłem bez problemu do pierwszej węzłowej stacji – Pasewalk. Po przejechaniu granicy podróż nabrała innego znaczenia i przyjemności. Pociąg pusty, cichy i punktualny z miłą obsługą, gdzie kartą mogłem zapłacić mimo pustkowia przez jakie jechaliśmy.

W Pasewalku było 30 min na przesiadkę. Przez ten czas kupuję w automacie biletowym bilet bezpośrednio do Sasnitz (coś koło 10 euro).

DSCN5475 DSCN5476 DSCN5478 DSCN5481 DSCN5487

O jedziemy dalej… :)

DSCN5495

No to już w pociągu.

DSCN5497 DSCN5499

Za oknem monotonny krajobraz, wiatraki, wiatraki, wiatraki…

DSCN5503

Kolejna przesiadka w Stralslund.

DSCN5525

Czasu mało bo ok 10 min na przesiadkę więc szybkie poszukiwanie odpowiedniego pociągu.

DSCN5524 DSCN5528

I ruszamy dalej…

DSCN5530 DSCN5533

Krajobraz się zmienił i pojawiło się morze – znak że wjeżdżamy na niemieckie wyspy na Rugii.

DSCN5536

Tuż przed Sasnitz moją uwagę przykuła ta oto budowla :)

DSCN5538 DSCN5539

I jestem u celu dalej już tylko Morze Północne. Witam z centrum miata przed ratuszem :)

DSCN5544

Tylko gdzie ten port? Chyba tym mostem w dół – wartko bo 30 min do odejścia z portu.

DSCN5550

Mały postój na widoczek z mostu.

DSCN5546 DSCN5551

A tu na dole niemiła niespodzianka, owszem morze jest, port jest ale nie promowy?!? Tylko dla małych jachtów !!!!

Więc gdzie go szukać? Mała panika 25,24,23 min do odpłynięcia promu na który mam bilety – co robić?

Od pana ze sklepiku z pamiątkami dowiaduje się, że prom którego szukam odchodzi z portu oddalonego o kilkanaście km od miasta !!!!!

TRAGEDIA !!!! Tyle się tłukłem i ucieknie mi prom…

Za co kocham spontaniczne podróże? za małe cuda i gesty :) Oto pan wspaniałomyślnie zamawia taksówkę i instruuje, że pod ratuszem za chwile podjedzie mercedes “okularnik” w kolorze kości słoniowej i rozwiąże mój problem. Uścisk dłoni, krótkie  “danke schön” i biegiem na górę. Zalatuję patrzę spanikowany – stoi :) Kierowca już wie jaki kurs więc o nic nie pyta. Ja tyko siedzę nerwowo i przez ramię z tylnego siedzenia zerkam na taksometr: 1,2,3,4…euro – ile to będzie i czy tyle mam? Stanęło na prawie 11 euro – nie jest tak źle. Pan podjeżdża pod sama wieżę szybka zapłata i biegiem przez bramki, kasy na trap 7 min do odbicia od brzegu.

ZDĄŻYŁEM !!!! :)

Ruszamy – za burtą port i charakterystyczne “białe” wybrzeże Rugii.

DSCN5555 DSCN5568 DSCN5565 DSCN5569

Mijamy jakąś mała jednostkę :) (my mamy kilka kondygnacji)

DSCN5552

W przeciwieństwie do wcześniejszej (średnio udanej) wyprawy gdzie nabawiłem sie choroby morskiej, ta mijała bardzo spokojnie.

Nie to abym miał uprzedzenia ale zdecydowanie wariant z Sasnitz Wam polecam. Cena niewiele wyższa (25 euro za rejs) a komfort o niebo lepszy – większa jednostka = większa wyporność. Ma to znaczenie jeżeli nie lubicie bujania.

Jeszcze tylko pamiątkowe foto z oryginalnym nakryciem głowy – pogoda była wyśmienita i słonko prażyło.

DSCN5573 DSCN5572

Szkoda, że tak w samolotach nie mam…

DSCN5577 DSCN5579

za to na statku szybko mnie uspało. Poza tym za gorąco jak dla mnie

Człowiek zdążył się wyspać, a tu dalej się płynie…

DSCN5610 DSCN5588 DSCN5607

Ktoś kiedyś powiedział że gdzie ptaki tam musi być ląd,

DSCN5597

coś w tym jest bo dopływamy.

DSCN5611 DSCN5618 DSCN5617

Przed nami stolica wyspy Rønne.

DSCN5629 DSCN5631  DSCN5630

Przy wysiadaniu – Łukasz jak zwykle garażem – okazało sie że garbuski jechały na jakiś zlocik na Borholm.

DSCN5633 DSCN5634

Ktoś inny na camping.

DSCN5635

Skąd to wiem? A bo jak wspomniałem w poprzedniej opowieści – Łukasz musi wyjść wyjściem V.I.P :p tj. razem z autami.

DSCN5636

Informacja dla chętnych – wysiadacie z promu i po drugiej stronie skrzyżowania po prawej jest duża szopa gdzie wypożyczycie rower. Ceny przystępne – nie pamiętam, coś koło 10-15 euro za dobę dałem.

Może to się początkowo wydać śmieszne – cała wyspa ma w poprzek 30 km. co to za dystans? Dla kogoś kto po poważnej operacji oka i miesięcznym leżeniu “odłogiem” siada na rower to jest to wyzwanie. Skrupulatnie odliczałem więc metry a pomagały mi te oto maleństwa.

DSCN5637

Z racji, że numeracja jest do Rønne, im bardziej się oddalałem tym kilometraż spadał a ja wiedziałem ile do celu mi pozostało.

Krajobraz raczej monotonny, lekkie pagóry, paradoksalnie brak lasu a jeżeli już to krzaczory i łąki i pola.

DSCN5639

Borholm jest rajem dla rowerzystów. Drogi dla rowerów przybierają różne formy – oto pierwszy przykład.

DSCN5641 DSCN5638

Generalnie nim dojedziesz do krzyżówki, ronda to auta już się zatrzymują, bo masz bezwzględne pierwszeństwo i to nie jest czysta teoria jaką niestety dostrzegam codziennie w Polsce.

Czasem pojawiały się domki.

DSCN5642

Jedziemy dalej a droga faluje.

DSCN5655

Po drodze mijam zabytkowy dom modlitewny.

DSCN5653 DSCN5654

Cel jest już coraz bliżej – drogi świetnie są oznakowana zarówno dla aut jak i rowerów.

DSCN5652 DSCN5657

Na horyzoncie pojawiło się morze.

DSCN5661 DSCN5674 DSCN5667 DSCN5664

Prawie się udało – jest satysfakcja,

DSCN5673 DSCN5672

jeszcze tylko małe szaleństwo i ostro w dół, taka nagroda i wiatr we włosy. Swoja droga fajne skały :)

DSCN5659

Witam na drugim (północnym) krańcu wyspy – miejscowość o uroczej nazwie Gudhjem.

DSCN5680

Najpierw sklep, człowiek z pragnienia za chwilkę padnie :) Gdy się zaopatrzyłem czas do portu na ławeczkę i konsumpcja. A jadło oryginalne:

DSCN5692 DSCN5690 DSCN5687

Kupiona po drodze na straganie :) Co ciekawe w Danii rolnicy i mieszkańcy generalnie maja zaufanie – jedziesz, patrzysz stolik – na nim porzeczki poporcjowane i karteczka 10 koron duńskich, obok puszka na zapłatę. Bierzesz – płacisz – jedziesz. Nie ma to żadnego dozoru. Już to widzę w Polsce…

Czas jeszcze sprawdzić co się kupiło do jadła/picia.

 

 

DSCN5696

Okolica portu w Gudhjem bardzo fajna

DSCN5683 DSCN5684 DSCN5705 DSCN5697 DSCN5771 DSCN5769

A jakie skały.

DSCN5714 DSCN5707 DSCN5706 DSCN5709 DSCN5710 DSCN5713 DSCN5699

Słońce jednak chyliło się ku zachodowi, a że do dyspozycji były sakwy z namiotem, trzeba wydostać się z miasteczka. O jak się nie chciało ruszyć z tej ławki. Za to pod wieczór była nagroda I teraz będzie sielanka….

plaża w okolicach Gudhjem.

DSCN5816 DSCN5817  DSCN5808

i wcześniejszy zachód słońca – to był piękny wieczór – zachód, cisza i szum morza  – czy można było o większą nagrodę za trud?

DSCN5810 DSCN5806 DSCN5805 DSCN5802 DSCN5807 DSCN5809

Obóz rozbity :)

DSCN5811

Wreszcie odpoczynek.

DSCN5814

I widok na dzień dobry o świcie z namiotu

DSCN5819

Ranek był równie piękny.

DSCN5827 DSCN5822 DSCN5820 DSCN5828

Jeszcze tylko do Łazienki na kąpiel…

DSCN5821

szybkie pakowanko i w drogę powrotną – ścieżka czeka.

DSCN5837 DSCN5839

Nagle – niespodzianka, jaka oryginalna ścieżka na półce skalnej.

DSCN5841 DSCN5842

I wybrzeże co raz ciekawsze.

DSCN5843 DSCN5844 DSCN5845 DSCN5847 DSCN5850 DSCN5852

Ale aby nie było za różowo – zonk – wspinaczka, nie jest to proste z rowerem + sakwy.

DSCN5855 DSCN5854

Za to widok z klifu fajowy :)

DSCN5863 DSCN5858 DSCN5857

Jeszcze tylko kilka schodków..

DSCN5864

i jestem na przydrożnym parkingu.

DSCN5856

A jak parking to i mapa – zobaczmy co i jak (gdzie się spało).

DSCN5867 DSCN5865

Wszystko jasne – dalej w drogę na zachód wyspy.

DSCN5869

Tym razem inny odcinek drogi rowerowej – bezpieczniejszy jak dla mnie i bardziej malowniczy i urozmaicony.

Z boku ciągle towarzyszy morze.

DSCN5868

I znów wybrzeże – polecam północno-zachodnią część wyspy – piękna.

DSCN5875 DSCN5876 DSCN5873 DSCN5877 DSCN5879 DSCN5881 DSCN5884 DSCN5882 DSCN5885 DSCN5890 DSCN5894 DSCN5896

Po drodze postój przy stoisku z pamiątkami – zmyślne, dzieciaki sprzedają swoje stworki z kamyków.

DSCN5899

Zbliżamy się do kolejnego miasteczka – zaczynają pojawiać się domostwa z podwórkami.

DSCN5900

Na obrzeżach odbiłem w głąb wyspy, by powrócić do stolicy z której wczoraj wyjechałem – czas do wieczora oddać rower, a jeszcze w planach była postój na kąpiel w morzu – na północy plaża była kamienista, południe jest piaszczyste. Słońce operowało – taka kąpiel dla ochłody w sam raz.

Po drodze postój na odpoczynek w upale.

DSCN5907 DSCN5908

I na drodze jakieś ożywienie.

DSCN5910

Im bliżej stolicy tym więcej miejscowości i urozmaiceń na drodze, a po prawo znów morze.

DSCN5912 DSCN5913

Wreszcie pod Rønne pojawiły się drogowskazy na plażę – dotarłem – zuch :)

DSCN5916

Po 3 h na plaży dojechałem nad port – zdałem rower. Autobusem podjechałem na obrzeża miasta gdzie rozbiłem się na polu namiotowym z racji braku koncepcji i faktu że raniutko trzeba być na promie powrotnym.

Wieczorna wizyta na rynku.

DSCN5919 DSCN5918

Po zakupach wróciłem na kolację na pole namiotowe – ostatni akcent Borholmu to nocna gra w… szachy.

DSCN5925 DSCN5927

Rano piechotką kilka kilometrów na prom i ok 12-tej już byłem w Sasnitz. Tu oczywiście pogubiłem się i nim wyszedłem uciekł mi autobus miejski do miasta. Nic idę pieszo do większej drogi. Daleko nie było ( jakieś 2 km), na krzyżówce jest przystanek Dubnitz (przechrzczony przeze mnie na “Dupnitz” :) ). Tam łapię po 25 min. inna linie która dowozi mnie do dworca kolejowego za 1,5 euro.

Na dworcu kupno biletu do Pasewalku, 15 min i jadę w kierunku granicy. Podobnie 2 przesiadki i ponownie do granicy wszystko planowo płynnie. Wjeżdżam do Szczecina – trzeci świat. Regio ze Świnoujścia do Poznania (najbliższe połączenie) opóźniony 160 min !!! Wjeżdża napchany jak cholercia. Z reguły kończy sie to siedzeniem na bagażu przy niedomkniętym kiblu i tak tez się stało. Dalej już nie marudzę aby nie było że bardziej narzekam niż to konieczne. Ale Borholm rewelacja i jeszcze raz na rower tam wrócę , co wszystkim polecam – warto.

marcowy leniuch w Norwegii

Sunday 5. April , 2015 kl. 13:37 i Podróże / Reiser. 0 kommentarer »

W marcu 2013 roku spędziłem spontaniczny weekend na leniuchowaniu w Oslo. Plan był inny ale jak to w polskich realiach bywa zabrakło wystarczających środków finansowych. Mając kupiony przelot tam i z powrotem do Oslo postanowiłem skorzystać a przy okazji zadebiutować na nowym lotnisku w Polsce – w pod lubelskim Świdniku. Wybór linii oczywisty :) wiadomo nie od dziś, że bardziej mi do Wizz-a.

DSCN4514 DSCN4516 DSCN4521

I po chwili pod nami była moja rodzinna Lubelszczyzna.

DSCN4523 DSCN4524 DSCN4525

Nad Polską chmury a ponad nimi zachodzące słońce (było ok 16-tej) dało piękny efekt.

DSCN4593 DSCN4544 DSCN4541 DSCN4538  DSCN4561 DSCN4586 DSCN4560  DSCN4554 DSCN4565

Piątkowy wieczór spędziłem już w Oslo a następnego dnia udałem się promem na miejskie wyspy :)

DSCN4617 DSCN4624 DSCN4623DSCN4632 100_1037 DSCN4616  DSCN4618 DSCN4620

Pogoda była fantastyczna, mimo że na wyspach było biało to słońce operowało i było przyjemnie ciepło. Ja byłem pod dobrą banderą – czego chcieć więcej? :)

DSCN4626

Ooo… czas na pierwszą wyspę i przystanek :)

DSCN4636 DSCN4640

I tak oto zawitałem na wyspę Lindøya.

DSCN4638 DSCN4637

Co ciekawe w 1920 roku wysepka leżąca 3 km na południe od centrum Oslo była na krótko pierwszym lądowiskiem dla hydroplanów.

Dziś na wyspie znajduje się kilka malowniczych domków i przystani dla jachtów.

DSCN4645 DSCN4644 DSCN4641

Śniegu troszkę było :) – to lubię.

DSCN4642

Poza tym to wyspa pokryta lasem.

DSCN4648

A że wysepki to doskonały obszar do spacerów i odpoczynku postanowiłem przejść ja w poprzek i po drugiej stronie złapać wodny tramwaj na kolejna wyspę.

Po drodze natrafiłem na rezerwat przyrody.

DSCN4654 DSCN4653

Był też postój na poranne jedzenie – a co jada na wyjazdach Łukasz? :)

DSCN4667 DSCN4668 DSCN4669

oraz

DSCN4673 DSCN4675

Nie namyślając się więc zszedłem nad wybrzeże znalazłem dogodne miejsce by cupnąć sobie w śniegu i nieśpiesznie delektowałem sie najpierw truskawkami a później mini marchewkami.

Skąpa roślinność (w zasadzie chwasty) dodawały klimatu. Ciekawe jest to że jak człowiek zwolni, zatrzyma się to nawet chwast fajnie uchwycony jest piękny.

DSCN4683 DSCN4678 DSCN4680 DSCN4682

Małe zatoczki były skute lodem.

100_1050 100_1042 100_1043

Nic nie trwa wiecznie – trzeba było ruszać dalej. Drogowskaz napotkany jasno wskazywał kierunek na prom.

DSCN4690 DSCN4689

Po drodze napotkałem sklep (po wystroju tak sądzę) przed którym były urocze mebelki.

DSCN4684  100_1055

A w poło takie przyjemne widoczki – sielanka.

100_1053 100_1051

Po drugiej stronie wyspy oczywiście przystanek – ach dodam że wyspa nie jest duża i nie wymaga Bóg wie jakiego marszu czy trekkingu.

DSCN4696 DSCN4700

Nie ma promu to czekamy – wygrzewając się,

DSCN4699 DSCN4701

i podziwiając szeroko pojęty port :)

DSCN4697 DSCN4693  DSCN4706

Wreszcie płynie.

DSCN4707

Statek zabiera mnie na wyspę Hovedøya.

Na wyspie znajdują się ruiny klasztoru założonego w 1147 roku. W 1532 roku klasztor spalono a pozyskane kamienie użyto do budowy twierdzy Akershus. Do dziś zachowały się resztki fundamentów oraz murów klasztoru.

100_1109 100_1108

Wyspa przed wiekami miała tez znaczenie militarne o czym przypominają usytuowane nad stromą skarpą armaty.

DSCN4711 DSCN4713

Oczywiście momentalnie znalazłem sobie miejscówkę na skalnym wybrzeżu.

100_1071 100_1100 DSCN4734

A właśnie nadpłynął kajakarz.

DSCN4735 100_1085

“Dmuchawce, latawce, wiatr…”

100_1081 100_1080

Widok niesamowity a do tego słoneczko grzeje…

100_1078 100_1076 DSCN4763 DSCN4749

no to może po marcheweczce? :)

DSCN4746

Wkoło na skale pierwsze oznaki zbliżającej się wiosny.

DSCN4742 DSCN4740

Leniuchując i wygrzewając się niczym jaszczurka na kamieniach beztrosko spędziłem całą sobotę. Dopiero popołudniem wybrałem się po raz kolejny do Parku Vigelanda. Mnogość ludzkich poz robi wrażenie.

100_1111 100_1116 DSCN4770 DSCN4776 DSCN4775 DSCN4774 DSCN4773 DSCN4771 DSCN4779 DSCN4780 DSCN4781 DSCN4783 DSCN4800 DSCN4802 DSCN4803 DSCN4805

Całość wieńczy monument.

DSCN4806 DSCN4801 DSCN4792 DSCN4791 100_1115

Wieczorem pojechałem na Holmenkollen. Na skocznie oczywiście znów nie wszedłem.

DSCN4813 DSCN4811

Ale zatrzymałem sie na przekąsce i lampce wina w lokalnej restauracji.

DSCN4821 DSCN4820

Wieczorem metrem wróciłem do centrum.

DSCN4822 DSCN4823

Nazajutrz jeszcze krótka wizyta przy ratuszu.

DSCN4808

I pora wracać – start z Oslo…

DSCN4830 DSCN4835

pode mną żegnana Skandynawia.

DSCN4839 DSCN4838  DSCN4851

A to już Poznań – samolot niesamowity transport, dwie godziny i inne realia.

DSCN4869 DSCN4868 DSCN4870DSCN4872

Tak oto nie wydając więcej niż to konieczne – można sobie spędzić miło weekend – wszystkim polecam.

statki, samoloty i jesienne Lofoty – cz.3: Lofoty

Saturday 4. April , 2015 kl. 03:02 i Podróże / Reiser. 0 kommentarer »

Po południu po zwiedzeniu muzeum lotnictwa stawiliśmy się w porcie przy dworcu kolejowym by wyruszyć promem na norweskie wyspy Lofoty.

Pogoda nie zachęcała (siąpił deszcz) i Łukasz zaliczył na wstępie wtopę władowując się na ten oto stateczek :)

DSCN3654

Przy wejściu boy pomógł wsiąść bagaż a stewardessa zaaplikowała mydełko by umyć dłonie, ludzie w smokingach wydawali się podejrzani jak dla mnie, ale ok. Podchodzimy do recepcji, a oni do nas że parę tysięcy za bilet poproszą !!!!! Za nami słyszę, że podnoszą trap, kończy się więc odprawa i statek odpływa. Krótka wymiana zdań, że to nie ten statek (ten wycieczkowiec opływa wybrzeże Norwegii :) ) i że nasza łajba (przy nim to “kuterek” lub “tratwa” :p) stoi tam za płotem obok. Szybkie wyrwanie z dłoni boya bagażu i chodu na ląd nim nas zamkną. Uff udało się…

w ostatniej chwili, tyle że trzeba było biegiem do “kuterka” bo też już ruszał. A że Łukasz wszędzie się odnajdzie tylko nigdy normalnie nie wejdzie i nie zejdzie ze statku (bo się gubi najnormalniej) – więc wylądowaliśmy na poziomie aut i ciężarówek, ale płyniemy.

Podchodzimy do załogi z pytaniem o bilet – na dzień dobry słyszymy “Polaki” – tu cena wydaje się normalna = 86 NOK za osobę – jest dobrze.

Za oknem żegnamy Bodø.

DSCN3658 DSCN3656

Przed nami 3-4 godz. rejs (w zależności od warunków). Współtowarzyszka od razu zalicza chorobę morską i horyzontalnie leży na siedzeniach próbując zasnąć. Wkoło rozbawione dzieciaki (o rumianych buźkach) a to grają w berka, to w chowanego czy grają w “stein – papir – saks” (kamień-papier-nożyczki).

Za oknem co chwilę wyłania sie jakaś mini wyspa.

DSCN3682 DSCN3674

Po drodze uświadamiam sobie że płyniemy do Moskenes a celem naszym jest hostel w miasteczku o krótkiej i uroczej nazwie Å i Lofoten.

Na mapie niby niedaleko ale ćmok nastał i bagaż ciężki. Próbujemy się więc dodzwonić do właścicielki. Gdy się to udaje informujemy ją że będziemy o 18:30 w porcie. Autobus pojechał o 17-tej a kolejny jest o 23-ej (takie są realia na dalekiej północy). Pani odpowiada, że do 23-ej pracownik nie może czekać, i że musimy pieszo iść kilka kilometrów. Zmęczeni prosimy by ktoś wyjechał po nas – pani jest nieprzejednana. W akcie rozpaczy rzucamy hasło (chyba najgłupsze co nam wtedy na szybko przyszło do głowy :) ) – “ok przyjdziemy, ale Łukasz się boi tuneli ” ?!?! :)

Zapada długa cisza i wyczuwalne jest zaskoczenie u Pani i konsternacja – czemu się nie dziwię. Znacie kogoś kto sie boi tuneli? Ja nie.

W odpowiedzi słyszymy: “Ale tu nie ma tuneli?”, a po chwili “OK podeśle pracownika”. Po raz kolejny udało się.

Ok 18:30 dobijamy do portu w Moskenes, na brzegu czeka już na nas stary granatowy volkswagen. Przed nim człowiek o wyglądzie 50-ciolatka, z szerokim uśmiechem o niepełnym uzębieniu, ubrany w bluzę polarowa w kratę (mimo że było chłodno). Nie wiem jak z rzeszy ludzi nas bezbłędnie rozpoznał (widocznie musieliśmy wyglądać strasznie). Szybko ładujemy się na pakę. Podczas jazdy kierowca przedstawia się jako Janek z Czech i krótko opowiada, że pracuje przy suszeniu ryb i pomaga jednocześnie w prowadzeniu hostelu doglądając budynku.

Ja oczywiście dociekam jak sprawa z zorzą wygląda. Janek na to: “zorza – phi, wczoraj była, przedwczoraj też, a trzy dni temu to tak zielono było, że go to wkurzało bo spać nie mógł”. I że ogólnie to ma zorzy dość i bokiem mu ona wychodzi. Myślę sobie”bosko – zobaczę ją” (jak się okaże niestety nie było mi to dane).

Po 10 min jesteśmy na miejscu – szybki meldunek i zonk. Nie zapłacimy kartą bo terminal coś nie łączy z siecią – pytam o bankomat, najbliższy w Leknes (25-30 km stąd). No to problem, ale dla Janka taki problem to nie problem – “ja wam pożyczę pieniądze – jutro mi oddacie” mówi. Już mieliśmy się na to zgodzić (nie ma wyjścia), gdy coś mnie tknęło i poprosiłem Janka by mimo wszystko spróbować kartą – próbujemy i…. działa :) fantastycznie – nocleg zapłacony. Po dokonaniu płatności i informacji, że jak czas nam się skończy to zostawiamy klucz w drzwiach i po prostu wyjeżdżamy, Janek żegna się z nami serdecznie. Pozostajemy my i para Hiszpanów, która poznała się w trasie podczas zwiedzania Skandynawii (oni po godzinie doszli piechotą). Pora późna, dużo wrażeń – szybka kąpiel i spać.Rano znajdzie się coś do jedzenia i w ogóle zobaczymy gdzie jesteśmy.

Porankiem (ok 9-10 robiło sie widno) oczom naszym ukazał się taki oto widok z okna pokoju.

DSCN3712 DSCN3699

Bajkowo – chatka na palach pod wami morze – nie dziwota że zastygłem wpatrzony siedząc na parapecie.

DSCN3739

Czas wyjść z domku, wszak dzień o tej porze roku jest krótki.

DSCN3743

Z drugiej strony powitał nas taki widok.

DSCN3741 DSCN3744

Obok budynku mieszkalnego znajdował się “zakład pracy” Janka czyli suszarnia dorsza.

DSCN3751 DSCN3757

Miesiącami schnie rybka, która jest lokalnym produktem dostępnym tylko w tym rejonie Świata. Zapach jak się domyślacie jest specyficzny, a woń rybia intensywna.

DSCN3754 DSCN3760

Widok wiszących martwych rybek jest imponujący i klimatyczny.

DSCN3753

Jak się później okazało był to nasz punkt orientacyjny, bo gdziekolwiek nie wyszliście ścieżka na wzniesienia pobliskie to woń rybia zaprowadzała was do noclegu. Wieczorem i po nocnym spacerze dosłownie wracało się na tzw. “węch”.

Nie tracąc czasu udaliśmy się na spacer po okolicy, dodam że pogoda nie była taka straszna i podobnie jak w górach co chwile się zmieniała. Å i Lofoten jest malowniczo położona na samym końcu archipelagu Lofotów.

DSCN3775 DSCN3765 DSCN3769

No to w drogę dalej, do kolejnej miejscowości.

DSCN3776

Po jednej stronie towarzyszy nam morze a po drugiej góry – czy można chcieć więcej?

DSCN3784 DSCN3779

Co jakiś czas wyłaniały się chatki.

DSCN3785

Lofoty sa przepiękne, polecam każdemu chociaż wiem, że ja je króciutko “liznąłem”. Wiem jedno – na pewno tu wrócę, kto wie może niebawem np z rowerowa wyprawą letnią. Co ciekawe w Norwegii można wszędzie chodzić i korzystać z dobrodziejstw przyrody, oczywiście nie niszcząc jej i pozostawiając po sobie w takim stanie jak sie ja zastało.

DSCN3805 DSCN3802 DSCN3795 DSCN3792 DSCN3808

Do pełni szczęścia brakowało lepszej aury i oto wyszło słońce…

DSCN3819 DSCN3824

Nie pierwszy raz, bo jak wspominałem co chwile pogoda się zmieniała, ze śnieżnej w słoneczną. Ogólnie było przyjemnie termicznie.

Za plecami została nasza osada,

DSCN3832

a przed nami kolejna – Sørvågen.

DSCN3833

Tu mieliśmy kilkuminutową śnieżycę.

DSCN3834 DSCN3839 DSCN3840

Tu też ścieżką poszliśmy nieco wyżej obok jeziorka.

DSCN3850 DSCN3847 DSCN3857

A po chwili znów się prze pogodziło i okolica nabrała przyjemnych barw.

DSCN3869 DSCN3868 DSCN3867 DSCN3871

Jesienna roślinność.

DSCN3864 DSCN3877 DSCN3865

Uwielbiam góry – czasem myślę co jest piękniejsze – góry czy wybrzeże? Tak czy inaczej Lofoty są przepiękne i kapitalnie tam odpocząłem i wyciszyłem się obcując z przyrodą. Takimi widokami można się delektować.

DSCN3952 DSCN3884 DSCN3901 DSCN3902 DSCN3919 DSCN3937 DSCN3939

W górach w Skandynawii często i gęsto napotkamy na chatki i wiaty (z tarasami widokowymi :) ) gdzie możemy się schronić.

DSCN3977 DSCN3908 DSCN3915

Na górze ukazał się oczom naszym widok na morze,

DSCN3964 DSCN3958

i na miejscowość pod szczytem.

DSCN3959 DSCN3961

Szkoda, że o tej porze roku dzień jest taki krótki bo o godz. 14-15 już słonko chowało się i trzeba było schodzić – tak poszedłbym dalej.

Krótkie rozeznanie stromego szczytu – jakby tu zejść na skróty w dół :)

DSCN3979 DSCN3944

No i po chwili Łukasz znalazł zejście niestandardowe (w większości potokiem wśród krzaczorów). Jak będziesz leciał człowieku lub się poślizgniesz to zatrzymają one ciebie i zębów nie wybijesz :) – widok już z dołu, nowego szlaku pieszego.

DSCN3974 DSCN3970

Na dole zaopatrzyliśmy się na kolacje w lokalnym (najbliższym nam sklepie) po czym na “węch” wróciliśmy do chatki.

Wieczorem mieliśmy przygodę – zachciało nam się bowiem rybkę usmażyć. Zapomnieliśmy tylko (i oczywiście nie zauważyliśmy licznych napisów w całym domku) o tym, że Janek ostrzegał nas by włączać okap, nie zamykać podczas pichcenia drzwi do kuchni i uchylać okno jak się gotuje – bo jest alarm. Zwyczajnie domek jest drewniany i łatwopalny. Nie zastosowaliśmy się do ostrzeżeń – efekt w 3 minuty była policja straż i reszta służb która dogłębnie sprawdziła chatkę – ups…

Zapewniam pojawiają się szybko. Głupio się zrobiło, zawinęliśmy rybkę do michy i chodu do pokoju udając Greka. :) Panowie sprawdzili teren, Janek który się pojawił podpisał papierki i wszyscy z uśmiechem (i ulgą zapewne) rozjechali się.

W nocy długo nie mogłem zasnąć, siedząc na parapecie delektowałem się ciszą i szumem morza. Szkoda było wyjeżdżać. Ja wiem krótki to pobyt, ale z założenia miał być to jak zawsze rekonesans, a po drugie jak się na spontona robi wyjazd do Skandynawii bez odpowiednich zapasów pieniężnych to nie poszalejecie, trzy i praca powoli wzywała – a tydzień mija szybko w takich miejscach jak Norwegia. Dziś wiem że na bank niebawem tam zajrzę, bo ciągnie człowieka.

Niemniej o 6 rano kolejnego dnia autobusem podjechaliśmy do Moskenes za 10 NOK gdzie czekała nasza łajba powrotna do Bodø. Tym razem prawie na pusto. Nieliczni pasażerowie dosypiali poranek, monitory pokazywały aktualna pozycję statków. Tylko ja wpatrzony w brzask, nie mogąc usnąć, tęskniłem już za Lofotami i wypatrywałem chociażby smużki zorzy, której po raz kolejny nie było m dane ujrzeć. Do zorzy trzeba mieć dużo pokory i cierpliwości, albo szczęścia.

DSCN4023 DSCN4002

O świcie dobijaliśmy do Bodø.

DSCN4026 DSCN4011

Oczywiście gubiąc się, wyszliśmy garażem – taka nowa świecka tradycja.

DSCN4031

Statek załadowawszy towary i pasażerów znów odpłynął na Lofoty.

DSCN4032

Mając trochę wolnego czasu postanowiłem wspiąć się na lokalną górkę by popatrzeć po raz ostatni na miasto.

DSCN4036 DSCN4042 DSCN4043 DSCN4045

Jeziorko było jeszcze zamarznięte.

DSCN4062

Już prawie na szczycie wzgórza.

DSCN4077

Jeszcze tylko tradycyjne “bęc” – kto mnie zna wie że wszystko pokonam na swój sposób a wykrochmalę się na płaskim :)

DSCN4076

I widok na miasto i okolicę.

DSCN4080 DSCN4066 DSCN4057

Na górze jest ławeczka, więc przysiadłem i na koniec wyprawy za jej sukces łyk lokalnego Toborga (bodajże) – troszkę jak żulik :)

DSCN4085

A w oddali startował Norwegian.

DSCN4088

Podróż miała się ku końcowi, wszystko co zaplanowane udało się zrealizować, wieczorem ładujemy się do pociągu i przez cała noc jedziemy do Trondheim.

Nad miastem jak zwykle piecze dzierży Król Olaf :)

DSCN4102

Poranny spacer w Trondheim – jest chwilka, można się przespacerować i rozprostować kości.

DSCN4095 DSCN4100 DSCN4110

Ja skądś znam te miejsca – oj było się, fajnie wrócić tu ponownie…

DSCN4124 DSCN4122 DSCN4117 DSCN4112

Obowiązkowo Katedra z przylegającym parkiem i cmentarzem.

DSCN4138 DSCN4132 DSCN4131

DSCN4127 DSCN4136

Obok znajduje się muzeum sztuki.

DSCN4140

 

Wiedziałem że ktoś doprawia mi rogi. :p

DSCN4144

A teraz zdjęcie z kategorii “artystyczne” – rankiem po niedospanej nocy wyglądam ni mniej ni więcej tylko tak. Ale ten napój – boski nektar – równie drogi co dobry, uwielbiam jednak go i śmiało powiem że jestem od niego uzależniony, co widać :)

DSCN4111

Ostatni akord pobytu w Norwegii to transfer na lotnisko i w południe ulubiony Airbus A320 różowy :) wzbija się w locie do Gdańska.

100_0766

Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na Skandynawię – pod nami Góry Skandynawskie.

100_0783

Latanie, ktoś kto je wymyślił jest wielki – bujamy w obłokach :)

100_0574 100_0568

i pod nami Gdańsk…

100_0817

…koniec podróży.

Do następnego razu.

statki, samoloty i jesienne Lofoty – cz.2: samoloty

Wednesday 1. April , 2015 kl. 04:30 i Podróże / Reiser. 0 kommentarer »

Kolejnym etapem podróży było miasto Bodø znajdujące się za kołem polarnym. By tam dotrzeć zdecydowałem o podróży kolejami norweskimi. Trasa składa się z dwóch odcinków. Pierwszy pokonamy w nocy  by nad ranem zameldować się w Trondheim.

Podczas jazdy do Trondheim pożywiałem się nabiałem :)

DSCN3279

W Trondheim niespełna trzy kwadranse i jedziemy już polarnym ekspresem po Nordlandsbanen (najdalej na północ położonej linii kolejowej). Przepiękna trasa wiedzie przez ponad 350 mostów i ponad 150 tuneli. Dodam że podróż niezelektryfikowaną trasą długości ponad 700 km trwa pół dnia (niewiele ponad 9 h).

DSCN3283 DSCN3296  DSCN3286

W miarę jak oddalaliśmy się od Trondheim jadąc w głąb Gór Skandynawskich zaczął pojawiać się śnieg.

DSCN3317 DSCN3298 DSCN3300 DSCN3304

Co jakiś czas mijaliśmy stacyjki mijankowe.

DSCN3335 DSCN3318 DSCN3322 DSCN3330

Az wreszcie minęliśmy magiczny równoleżnik 66°33’39″N stanowiący granicę koła podbiegunowego.

Krajobraz mimo aury zachwycał.

DSCN3361 DSCN3337 DSCN3341 DSCN3357

Wieczorem dobrnęliśmy do Bodø. Jest to o tyle fajne miasto że hostel (w zasadzie schronisko młodzieżowe) znajduje się na piętrze dworca kolejowego – więc nie trzeba taszczyć tobołków po mieście. Windą na pierwsze piętro i już człowiek ma kąt. :) Po krótkiej aklimatyzacji wieczorny spacerek do portu.

DSCN3380 DSCN3376

Uwielbiam to przesiadywanie nad fiordem i wsłuchiwanie się w szum morza, które kapitalnie wycisza. Pierwotnie miałem nadzieję zobaczyć zorzę. Nie udało się jej jednak zobaczyć, ale znalazłem… pancerzyk po stworku. :)

DSCN3402 DSCN3428 DSCN3426

Wieczór przedłużył się i ograniczył do przesiedzenia nad brzegiem Morza Norweskiego.

Rankiem z okna hostelu rozpościerał się widok na stację.

DSCN3433

W planach jednak miałem odwiedzenie Narodowego Norweskiego Muzeum Lotnictwa (Luftfartsmuseum).

DSCN3443 DSCN3435 DSCN3441

Muzeum znajduje się koło lotniska cywilnego, a w swoich zbiorach ma takie rarytasy jak np. amerykański samolot rozpoznawczy Lockheed U-2 (samoloty te wykonywały loty szpiegowskie z Bodø nad terytorium ZSRR), myśliwiec Supermarine Spitfire czy wreszcie Junkersy (zarówno ten wojskowy Ju-88 czy cywilny Ju-52 – jedyny zachowany).

Zwiedzanie rozpocząłem od wież kontroli lotów.

DSCN3456 DSCN3452

Widok z wieży na miasto był bardzo fajny.

DSCN3453 DSCN3455

A to już eksponaty wewnątrz muzeum:

DSCN3461 DSCN3457 DSCN3459DSCN3470  DSCN3466 DSCN3469

W części cywilnej można było poczuć się jak obsługa na lotnisku,

DSCN3474

bądź poczuć sie jak konstruktor – podziwiając różne wehikuły,

DSCN3477

czy pobawić się licznymi symulacjami.

DSCN3482 DSCN3481

Muzeum to świetna lekcja historii w większości tej smutnej dotyczącej II wojny światowej.

DSCN3574 DSCN3485 DSCN3510 DSCN3517

Ja również znalazłem się na celowniku. :)

DSCN3578

A oto kokpit wspomnianego już Junkersa- Ju-52.

DSCN3486

Do wielu eksponatów można było swobodnie zaglądać (i poszperać :) ).

DSCN3494 DSCN3496 DSCN3499DSCN3543 DSCN3547

Nie zabrakło oczywiście amerykańskich F- ów.

DSCN3633 DSCN3622

Były też działa, pociski, karabiny,

DSCN3606 DSCN3604 DSCN3605

radary i stacje łączności,

DSCN3617 DSCN3603

a dla laików (takich jak ja :) ) wyjaśniano na przykładzie doświadczeń zagadnienia fizyczne dotyczące latania.

DSCN3556

A wkoło kolejne maszyny namacalnie obecne.

DSCN3635 DSCN3506 DSCN3535 DSCN3563 DSCN3570 DSCN3582 DSCN3618 DSCN3623 DSCN3625

Na zdawałoby się małym obszarze jakie stanowi muzeum zebrano tyle eksponatów że nie sposób wszystkich pokazać i zliczyć. Nie dziwota że kilka godzin zleciało nie wiadomo kiedy. Niemniej muzeum warte jest odwiedzenia i na pewno do powtórzenia w moim wykonaniu. Czas jednak naglił bo już czekał cel podróży czyli rejs do norweskiego “raju” tj. na wyspy Lofoty. Wyspy te nawet pod koniec listopada miały swój urok ale o tym w trzeciej części wyprawy… :)

 

Driftes av Bloggnorge.com - Gratis Blogg | PRO ISP - Blogg på webhotell og eget domenet | Genc Media - Webdesign og hjemmeside
Bloggen "oczy na Świat / øynene til verden" er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse. Forfatter er selv ansvarlig for innhold. Tekniske spørmål rettes til post[att]bloggnorge[dått]com.
css.php
Driftes av Bloggnorge.com | Laget av Hjemmesideleverandøren
Denne bloggen er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse fra bloggeren. Forfatter er selv ansvarlig for innhold.
Personvern og cookies | Tekniske spørsmål rettes til post[att]lykkemedia.[dått]no.