Bloggnorge.com // oczy na Świat / øynene til verden
Start blogg

blog podróżniczo-hobbystyczny / reise- og hobbybloggen

Moja grecka zima

Wednesday 12. December , 2018 kl. 10:57 i Podróże / Reiser. 0 kommentarer »

PROLOG

Jak zwykle zaczęło się od bieganiny poprzedzonej nieplanowanymi zadaniami. Ostatecznie o wpół siudmej wieczorem stawiłem się na dworcu kolejowym – zwarty i gotowy by rozpocząć moje pierwsze spotkanie z Grecją. Początki jak mawiają bywają trudne – tak jest i tym razem. Opóźnienia na kolei i towarzyszący im chaos irytują strasznie, tym bardziej, że do pokonania mam tylko 24 km i mimo 2 h zapasu, muszę dokonać ostatnich niezbędnych zakupów. Ostatecznie w stolicy melduję się z 50 min. spóźnieniem. Każde miasto nocą ma swój urok.

Szybkie zakupy i już planowo docieramy przed północą do stolicy tyle że Górnego Śląska – Katowic.

Po pierwszej w nocy ruszam autobusem na lotnisko i po drugiej zaskakuje mnie na nim… namiastka zimy :) cudnie – wreszcie biało.

Mam sporą chwilę więc odpoczynek.

I tu mala podpowiedź – jeżeli przyjdzie Wam kiedyś spędzić noc na Pyrzowicach to w terminalu A mają b. wygodne fotele,sofy i leżaki. Nie jest to może lotnisko w Kopenhadze – które uważam za najbardziej wygodne do spania – ale równie wygodnie można odpocząć i się zdrzemnąć.

DZIEŃ 1

2 h przed planowanym wylotem melduję się na gate.

I tu mała konsternacja. Nie mam przy sobie paszportu !!! Zapomniałem zabrać po raz pierwszy, co gorsza na karcie pokładowej mam zawsze właśnie paszport podany.

Przejde, czy też nie? Mała zawieszka i niepokój ale próbuję. Nikt nie zwraca uwagi na to, że mam ID i na to że mój plecak jest “ciut” chyba za duży, by w te schowki wizza wejść. Wszystko idzie sprawnie i parę minut po 6 jestem już  w samolocie. Nawet przy oknie – mimo że mam korytarz to nikt się nie dosiada.

Zaczęła się zima więc jeszcze odmładzanie samolotu, które spowolnić odlot o 40 min. .

I startujemy. Zamazane od odmładzania okno, ale wschód słońca w powietrzu robi wrażenie.

Już na wysokości przelotowej zasypiam,regenerując siły. Budzę się gdy przekazujemy nad Atenami i Pireusem. Zdjęcia z góry robią wrażenie.

           

Przy okazji ściągamy się z cieniem

   

Lądowanie odbywa się jak zwykle sprawnie i po chwili już jestem na płycie lotniska.

Ostatnie zdjęcia i zaczynamy przygodę.

   

Samo lotnisko jest b.duże i sporo czasu zajmuje przejazd kilkoma ruchomymi chodnikami. Jest ono dobrze oznakowane choć te greckie literki masakra (spokojnie po angielsku też opisali).

Kocham to uczucie: niewiadomo gdzie iść, niewiadomo jak, nie wiadomo czy i kiedy i czym jechać? Język grecki zupełnie obco brzmi ale ludzie uśmiechnięci i pogodnie, słonko świeci, wiatru brak, odczuwam ok 20*C – jest dobrze, jest moc, jest energią, jest przygoda. Pamiętajcie będąc tu że czas mamy + 1h .

Aktualnie jeszcze godzinka przymusowego postoju – muszę doładować telefon i ruszam dalej. Czas ten wykorzystuję do opisania mojego wyjazdu. Jeżeli chodzi o gniazdka elektryczne to bez problemu znajdziecie je w terminalu.

Po nieco ponad godzinie odwiedziwszy bankomat w hali przelotów udałem się na krótki rekonesans celem sprawdzenia wariantów dojazdowych do stolicy. Opcje mamy dwie:

– kolej/metro – bilet kosztuje 10€

– autobus – bilet kosztuje 6 €

Różnica  polega na tym że poza ceną metro dojedzie w 40 min. autobus tak naprawdę w zależności od korków.

Że mi się nie śpieszy to wybrałem opcję autobus. Jeżeli o niego chodzi to bilet możemy kupić:

– u kierowcy za dołączoną kwotę

– “w okienku”

– korzystając z automatu biletowej.

W tych 2 pozostałych opcjach możemy kupić bilety okresowe. Ja będąc 5 dni skusiłam się na taki właśnie karnet za 9 euro !!! Zarówno automat jak i kasa znajdują się po prawej stronie od hali odlotów. Płatność kartą tylko w automacie.

Co ciekawe nie ważne jaki bilet kupujecie: 2-, 3-, 5-dniowy czy jednorazowy – wyglądają podobnie. Ważne są dwie rzeczy, a mianowicie bilet z lotniska za 6 € jest osobnym, a bilety karnety na PODRÓŻE po mieście osobne. Dwa karnet za każdym razem trzeba odbijać w środkach komunikacji. Uwaga by się wam nie pomyliły.

Jest jeszcze opcja 3 dniowego biletu na komunikację w stolicy z dwoma przejażdżki w ramach biletu na lotnisko – koszt 22 €. Ja nie skorzystałem z racji pobytu 5-dniowego.

Co do autobusu to do centrum dojeżdża linia X95 – rozkład z lotniska na szybko

Po 5 min ruszamy w podróż do Aten.

W samym mieście straszne korki, do tego stopnia, że światła światłami a policja i tak kieruje ruchem.

A ludzie chodzą jak chcą, lawirując między autami – to mi przypomina Neapol.

Ulice również są zaśmiecania i brudne niczym w Neapolu,  a palmy i zabudowa kwadratów bardziej przypomina mi Barcelonę. Taki mix włosko-hiszpański.

Po 1h i 10 min dojeżdżamy do głównego placu Aten – Placu Sindagma (Pl. Konstytucji)

Nazwa placu nawiązuje do pierwszej konstytucji, którą wydał 3 września 1843 pierwszy król niepodległej Grecji – Oton I. Jedną że stron placu wieńczy budynek parlamentu.

Tu mieści się też centralna stacja metra. Dziś jest to miejsce spotkań, zabaw. Ja trafiłem na taniec narodowy Greków. Młodzież odtańczyła grek zorbę.

Na placu powiedziałem dobrą godzinkę. Czas jednak się zakwaterować. Skusiła mnie cena- pokój  jednoosobowy, relatywnie blisko centrum, cztery doby 46 €. Zjawiam się i…

zapeziała kamienica,bez windy, wdrapujesz się schodami na piąte piętro, a tam zonk. W tzw. recepcji recepcjonista dłubie przy telefonie stacjonarnym bo mu nie działa. Mnie olewa przez 20 min. mruczy coś do kompana. To, że mają zwis na wszystko doświadczycie już przy kupnie biletów na autobus na lotnisku. Moi mili “południowcy” widząc Was czekających nie powiedzą “proszę, witam, w czym mogę pomóc.” – zapomnijcie.

Stoicie po prostu jak te przysłowiowe osły i czekacie jak łaskawie zaczną Was obsługiwać (podobnie jest na południu Włoch czy Hiszpanii). Gorzej bo jak wreszcie się mną zainteresował to po prostu odkręcił tzw.książkę meldunkową czy też “zaawansowany system rezerwacyjny” i kazał się znaleźć !!! Szok. Skoro się nie znalazłem, pan stwierdził, że noclegu nie ma i ewentualnie mogę przyjść po 19 (Jest 15:30) to kolega co przyjmował rezerwację będzie to może coś poradzi bo on nie wie. Tak oto doświadczyłem po raz pierwszy tzw. overbookingu tzn.sytuacji gdy blokują (sprzedają) Ci pokój fizycznie nie mając go.

Nie mogłem się powstrzymać i dyskretnie uwieńczyłem kolejno:

– system rezerwacyjny/książkę meldunkową (spróbujcie sami mnie tam znaleźć)

– miejsce wydawania/odbierania kluczy

– wreszcie samego recepcjonistę

Przy tym nasz łódzki hotel to Hillton :). Umawiamy się że zajrzę o tej 19 ale nie jestem samobójca. Nie ma kąta trudno trzeba na tzw. ci to znaleźć alternatywę  – już wiem, że się tam nie pojawię. Atena Home więc ODRADZAM !!! Nie panikuję ( lata podróży nauczyły mnie by zachowywać stoicki spokój. Zamieniam marzenia o pokoju jednoosobowym na pryczę w hostelu i 15 min później melduję się w Sparta Team Hotel. Prycza x 4 doby =33 €. Pokój  przyzwoity.

Mamy nawet balkon, a z niego widok na naszą  Street.

Pięciu innych towarzyszy, wśród nich jest dziewczyna z Polski z którą szybko nawiązuje kontakt.

Odpoczynek – niedospana noc na Pyrzowicach daje się we znaki, krótka drzemka 1h.

Po 18 głodny wyruszam w okolicę. I teraz umówmy się wizerunek Aten to dwa światy: okolicę pl. Konstytucji czy metro Monastiraki to jedno, a obok szara brudna codzienność uliczek, ze śpiącymi żebrakami. Tylko po co ta butla gazowa przed sklepem spożywczym? Bezpieczeństwo i higiena pozostawia dużo do życzenia.

Ulice są bardzo zaniedbane, a jedynym ich urozmaiceniem są liczne graffiti .

Docieram ponownie po ok 5-10 min do placu Monastiraki. To bardzo popularne miejsce spotkań z licznymi butikami oraz knajpkami w przyległych ulicach. W jednej z nich przysiadam na kolację. Była pyszna w przystępnej cenie.

Po posileniu się spacerując znalazłem sklep muzyczny, który jest moim nieodzownym punktem każdej wizyty w nowym kraju. Skończyło się na kupnie płyt z muzyką.

Jeszcze raz okrążyłem plac wpatrując się w synagogę oraz górujący nad miastem Akropol.

Po powrocie do hotelu ku mojemu zdziwieniu (siedząc w holu hotelu) zaobserwowałem że mamy “nieplanowanego” gościa, który w najlepsze lokował się na kanapie do snu bez jakiejkolwiek reakcji pracowników recepcji !!! Ciekawe.

DZIEŃ 2

Kolejny dzień przywitał mnie deszczem. Wraz z poznaną poprzedniego wieczoru dziewczyną z Polski dogaduję się by połączyć siły i razem postanawiamy udać się na Akropol.

Odnalezienie właściwej drogi nie stanowiło problemu i po 15 -20 min zdobyliśmy wzgórze. Co ciekawe jako osoba niepełnosprawna wraz z opiekunem mam wejście darmowe na teren wzgórza oraz do pobliskiego muzeum.

Akropol Ateński (z łac. akropolis = górne miasto) wapienne wzgórze i wysokości względnej 70 m (157 m.n.p.m.) z pierwszymi śladami datowanymi na neolit (4500-3000 p.n.e.)

Samo wzgórze nie wywarło na mnie jakiegoś nadzwyczajnego wrażenia. Bardziej przemawiają do mnie ruiny historyczne w Rzymie niż w Atenach. Niemniej warto odwiedzić wzgórze Akropol z otaczającymi go ogrodami i módz z jego szczytu zobaczyć panoramę miasta..

Teatr Dionizosa – z VI w p.n.e usytuowany na południowym stoku Akropolu. Swoje sztuki wystawiali tu m.in.Ajschylos, Sofokles, Euripides, Arystofales

Odeon Heroda Attyka z 161 r. wzniesiony pamięci ukochanej małżonki, Aspasii Regilli

 

 

 

 

 

 

 

Partenon-świątynia Ateny Partenos z V w p.n.e.

Propyleje – wejście na Akropol

 

 

 

 

 

Po osiągnięciu świątyni udaliśmy się do pobliskiego muzeum – poniekąd również dlatego by schronić się od padającego deszczu.

W muzeum znajdowały się również minerały znalezione na wzgórzu,

oraz makieta ukazująca potęgę starożytnej Grecji z Akropolem w okresie jego świetności.

Ostatnie spojrzenie na wzgórze i wychodzimy z muzeum.

Po wyjściu z muzeum rozdzieliłem się z poznana koleżanką i sam udałem się na spacer w kierunku Świątyni Zeusa oraz miejsca skąd swój początek wzięły nowożytne igrzyska olimpijskie – stadionu.

Kilkanaście minut spacerkiem wśród drzew cytrusowych,

odnalazłem rzymski Łuk Hadriana z 132 r. – 18 metrową budowlę. Od strony Akropolu zwięcza ją napis: „Oto są Ateny, starożytne miasto Tezeusza”,  zaś id strony Świątyni Zeusa: „Oto jest miasto Hadriana, nie Tezeusza”.

Tuż za nią stanąłem przed zamkniętym niestety terenem świątyni.

Świątynia Zeusa Olimpijskiego (Olimpiejon) – największa świątynia starożytnej Grecji poświęcona Zeusowi budowana w latach VI-II w .p.n.e.

Strażnicy koci są wszędzie i dodają uroku miastu.

Wreszcie dotarłem do miejsca skąd początek wzięły nowożytne Igrzyska Olimpijskie – Panathinaiko Stadio lub Kalimarmaro czyli Stadion Panateński. Zbudowany w latach 330-329 p.n.e. przez Lykurgosa na Igrzyska Panateńskie organizowane w dniu urodzin Ateny. Odbudowany na pierwszą nowożytną olimpiadę w 1896 roku. Położony w naturalnym zagłębieniu między wzgórzami Agra i Ardettos nad rzeczką Ilisos.

Fantastyczne miejsce, czuć tu ducha igrzysk. Jeszcze tylko spojrzenie na miasto i Akropol z korony stadionu i czas na sjestę.

Po drodze do Placu Republiki mijam budynek Zappeion w Ogrodach Narodowych,

oraz tuż za rogiem w zgiełku miasta znalazłem ruiny łaźni rzymskich.

Chwilę później ponownie byłem na świątecznie juz przystrojonym placu przed greckim parlamentem.

Wieczorem zamiast przepłacać u emigrantów w klitkach zwanych sklepami zdecydowałem się pojechać na zakupy do normalnego supermarketu. Moim celem był market koło końcowej stacji czerwonej stacji metra – Elliniko. Mając dobowy bilet na komunikacje miejską nie stanowi to problemu. Celem tani dyskont AB. Po zakupach – konia z rzędem dla tego kto jest w stanie przeczytać co było na paragonie :p

Wieczór to powrót do hotelu znanymi brudnymi pełnymi emigrantów ulicami i ponownie współlokator w holu hotelu – niesamowite. Swoją droga szacunek dla Pana bo dogadał się zapewne i jest na tyle zaradny że przetrwa, nie zmarznie i nie zmoknie. A przyznam, że jednego wieczoru była sprzeczka między dwoma znajomymi turystami i wobec bezbronnej Pani na recepcji ów pan stanął w obronie pracownika i rozładował konflikt. Taki rodzaj ochrony w zamian za nocleg zapewne.

DZIEŃ 3

Kolejny dzień przywitał mnie doskonała pogoda więc spędziłem go na luzie w okolicy Placu Monastiraki,

oraz ponownie Placu Republiki – czasem nie robię nic, siadam na murku (ławce) i kontempluję wchłaniając lokalne życie. Nie zawsze trzeba gnać z mapą i “zaliczać” kolejne zabytki. Generalnie w życiu kieruję się zasadą, że jak raz tu zawitałem na pewno zajrzę kiedyś ponownie. To oznacza, że jeżeli czegoś nie zobaczyłem to może następnym razem będę miał więcej czasu, możliwości, środków czy sił by to zrobić.

Zatrzymałem się więc przy ruinach w metrze na stacji Monastiraki,

a później usiadłem w parku obok wylegującego się na słońcu poczciwego sędziwego czworonoga.

Jeszcze tylko wypada zerknąć na rozkład autobusu powrotnego na lotnisko – przy okazji (rozkład może komuś się przyda)

Następnie ponownie przez plac Monastiraki obok Biblioteki Hadriana (a jednak zwiedzanie mimo luzu też było :) ),

udałem się na jeden ze skwerków by w małej restauracyjce siąść i skosztować greckiego jedzenia z dala od zgiełku turystów. To miał byc naprawdę luźny dzień oparty na sjeście.

Zamówione jedzenie nie było przesadnie drogie ale za to b.pyszne i świeże.Wygląda smakowicie – prawda?

Naturalnie przy stoliku nie byłem sam, a niejedne stęsknione oczy zadbanych najedzonych żarłoków doczekały sie podzielenia posiłkiem.

O tym, że Grecy dbają o koty widać tez na każdym kroku. Więc takie żebranie jest troszkę na wyrost ;) praktycznie co chwile pracownicy licznych knajpek częstują je co chwilę końcówkami jedzenia, mlekiem i wszelkimi specjałami.

Wieczorem w okolicy hotelu natknąłem sie na ciekawa formę zaparkowania auta – mistrzostwo świata, a do tego “pilnujący auta” kot – urocze.

Kilkaset metrów specyficznymi i klimatycznymi uliczkami wokół Akropolu (ale folklor),

i hotel a w nim tradycyjnie “ochrona” jak co wieczór.

DZIEŃ 4

Tego dnia zdecydowałem się na podróż do portu Pireus – znajdującego się nieopodal Aten.W tym celu wsiadamy w metro i bezpośrednio dojeżdżamy na miejsce linią zieloną.

Jadąc zwróciłem uwagę jak mieszkańcy są różnorodni i jak się zabija czas w metrze :)

Powitało mnie na miejscu słoneczko, ciepło i zupełnie inny krajobraz ulic – porządek i brak emigrantów.

Spacerując przed siebie natrafiłem na mała kapliczkę,

oraz kościół Św. Mikołaja.

Idąc wzdłuż wybrzeża podziwiałem widoki.

Najwspanialsze było to, że w połowie grudnia (gdy w Polsce była plucha i wiatr) tu świeciło słonko było kilkanaście stopni i ta roślinność, żywa kolorowa, kaktusy i drzewa cytrusowe.

Były tez i takie obrazki :) słodziak. Chwilkę porozmawiałem z właścicielką, która stała przed domem. Pytała skąd jestem, na jak długo odwiedzam Grecję i jak mi się tu podoba.

Nagle mimowolnie zobaczyłem jak na ulicy tworzy sie targ. Spontanicznie – niesamowita okazja by w nim uczestniczyć.

Targi to poezja i magia dźwięków, kolorów, zapachów. Na początku było wszystko do domu i ciuchy. Tapety kto to u nas jeszcze na ulicy sprzedaje? A tu:

potem królował już tylko targ spożywczy.

Tyle gatunków ryżu, fasoli,

czy oliwek,

oraz ryb i owoców morza nie widziałem, a wszystkiego można było popróbować przed zakupem. I te krzyki i nawoływania kupców….czad .

Oczywiście można po drodze coś przekąsić (szaszłyki, kiełbaski itp.) – żaden problem.

Opuszczając targ byłem przez moment świadkiem jak młoda kobieta parkowała auto między skuterem a innym zaparkowanym autem. Wierzcie mi albo nie ale ten skuter nie został przesunięty a Pani jadąc drogą postanowiła zaparkować równolegle. Naprawdę szacun za cierpliwość i precyzję. Nawet nie tknęła żadnego z pojazdów. Dla nas to dobra szkoła spokoju i cierpliwości. Brawo i słowa uznania. Jak wysiadła, przywitałem się i wyraziłem podziw i uznanie dla Jej umiejętności.

Kilkaset metrów dalej już jestem nad riwierą grecką i zachwycam się morzem przypominając sobie mitologie grecka i morskie wyprawy mając z tyłu głowy historię np. Odyseusza. Siedziałem na skałach kilka godzin, relaksując sie i wsłuchując w szum fal.

W drodze powrotnej natrafiłem na znaki antyimigranckie,

a chwilę później zasiadłem wśród dumnych emigranckich rodzin obserwujących jak ich pociechy grają w kosza. Takich to już różnorodnych czasów dożyliśmy.

A ponad podziałami znowu roślinność i te drzewa uginające się od cytrusów.

Jeszcze tylko spojrzenie na marinę,

i pora w drogę powrotną na dworzec i do Aten. Po drodze ruiny przy muzeum miejskim,

oraz główna aleja miasta i przystrojone świątecznie palmy zamiast choinki zwiastujące, że Boże Narodzenie się zbliża.

W centrum kolejne zdziwienie – nie było żadnego remontu ulic wkoło, a ktoś do restauracji przyjechał… walcem drogowym !!!!! Zaparkował i poszedł na posiłek – można!!!! :)

Po powrocie do Aten późnym wieczorem przysiadłem się do pana który na gitarze wymiatał kawałki rockowe. Lubie posłuchać takie uliczne improwizacje. On tez skradł kolejną moją godzinę dzisiaj. Był naprawdę dobry i to graffiti w tle.

W międzyczasie byłem świadkiem dostawy butli z gazem do pobliskiego butiku. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt że Pan przywiózł je skuterem.

Zobaczcie jaki ma ładunek pełnych butli. Ja bym się bał wypadku, upadku czy eksplozji – dostawca na totalnym luzie przyjechał, dostarczył a potem slalomem (wąskimi uliczkami) między ludźmi i autami pojechał pod następny adres. WOW !!!!!

EPILOG

Poranek ostatniego dnia to pobudka 6 rano, spacer na Monastiraki, ostatnie spojrzenie na meczet i Akropol o świcie.

Na lotnisko postanowiłem jednak dojechać metrem bezpośrednio ze stacji Monastiraki i po nieco ponad godzinie byłem na lotnisku.

Zgodnie z planem wyleciałem do Katowic żegnając Ateny – wrócę tu na pewno kiedyś, mimo bałaganu na ulicach podobało mi się. Było bezpiecznie i czułem się tu bardzo dobrze.




(Kun synlig for administrator) *

Driftes av Bloggnorge.com - Gratis Blogg | PRO ISP - Blogg på webhotell og eget domenet | Genc Media - Webdesign og hjemmeside
Bloggen "oczy na Świat / øynene til verden" er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse. Forfatter er selv ansvarlig for innhold. Tekniske spørmål rettes til post[att]bloggnorge[dått]com.
css.php
Driftes av Bloggnorge.com | Laget av Hjemmesideleverandøren
Denne bloggen er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse fra bloggeren. Forfatter er selv ansvarlig for innhold.
Personvern og cookies | Tekniske spørsmål rettes til post[att]lykkemedia.[dått]no.