Bloggnorge.com // oczy na Świat / øynene til verden
Start blogg

blog podróżniczo-hobbystyczny / reise- og hobbybloggen

mała, wielka podróż – poczujcie klimat obozowania i świętowania Dnia Konstytucji w Norwegii.

Tuesday 21. June , 2016 kl. 01:57 i Podróże / Reiser. 0 kommentarer »
tablica

rankiem na gate w oczekiwaniu na Wizzka do Torp

7 (7)

cały porowiant na prawie tydzień w Norwegii :)

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie każda podróż musi być wielka z hotelami/hostelami i muzeami. Na norweskie święto narodowe wybrałem się mając zaledwie kupione bilety lotnicze i 30 zł w portfelu. Uzbrojony w namiot, śpiwór kilka puszek z jedzeniem ruszyłem przejeżdżając wcześniej przez Wiedeń, Bratysławę i cała Słowację. Plany były dwa: po pierwsze dotrzeć i rozbić się nad fiordem, a po drugie być na paradach 17 maja i cieszyć się wraz z Norwegami. Lot obrany z Gdańskiego lotniska jak zwykle odbył się bez większych problemów, sprzed lotniska Torp darmowym autobusem dotarłem na oddalona stację kolejową w Råstad (nosząca nazwę Torp-Lufthavn). Gdy tylko rozpocząłem spod niej marsz na północ drogą wzdłuż torów zagadał do mnie Polak który również leciał moim samolotem. Zapytał co tu porabiam, co zamierzam i czy nie podwieźć mnie, bo on udaje się do Drammen. Opowiedziałem mu krótko moja wizję kilkudniowego pobytu, wspólnie doszliśmy do wniosku że po drodze nie bardzo będzie możliwość obozowania nad fiordem, a do zurbanizowanego miasta z namiotem ciężko będzie się rozbić. Podziękowałem za dobre chęci i ruszyłem dalej.

mapa

mapa przemarszu – każdy etap to oddzielny dzień marszu

Była 9 rano słonko prażyło i było naprawdę ciepło. Po ok 200 m. doszedłem do rozwidlenia i instynkt geografa podpowiedział mi by skręcić w lewo udając się ku wschodowi. O jakiejkolwiek mapie nie mogło być mowy. Norwegia uboga jest w mapy wojskowe (odwrotnie niż w Polsce). Podróżowałem więc na wyczucie, co było dodatkowym smaczkiem. W sumie nie śpieszyło mi się, wszystko co miałem do przetrwania mieściło się w plecaku 60 litrowym, który ostreczowany z okrągłym namiotem bardziej przypominał skorupę żółwia. Jedyny mankament to odzwyczajenie od marszu z 20 kg balastem – dzielnie jednak krok za krokiem podążałem ku obranemu celowi. Wyszedłem z założenia, że nie są to żadne zawody i ma to być przyjemność, gdzie uda mi się dojść tam rozbiję obóz.

1 (4) 1 (5) droga

Wąska, pusta asfaltowa droga wiła się niczym wstęga między polami, zagajnikami po licznych pagórach. Uczta dla oczu. Pojedyncze chatki rozrzucone na dużej przestrzeni wyznaczały kolejne osady – Bergan, Rove…. Za mostkiem na Rzece Rovebek wspiąwszy się na kolejne wzniesienie doszedłem do rozwidlenia drogi Stavanger – Tonsberg. Czując że jestem już blisko fiordu podążałem dalej na wschód. W oddali słychać było świst startujących kolejno samolotów jak i przejeżdżającej kolei NSB. Ruch na drodze wyraźnie się wzmógł. Nie chciałem jednak stopować bo założenie było spacerkiem dotrzeć do wody i założyć obóz. Przy 1 (7)kolejnym domku stanowiącym osadę Veien zboczyłem z asfaltowej drogi na wschód by dostać się na wyspę Langøy.

 

Początkowo obawiałem się bo wszystkie dukty oznaczone były tabliczkami “privat veien”. Jak wiadomo Norwegowie (jak i inni Skandynawowie) cenią sobie prywatność. Dlatego w dobrym tonie jest by nie rozbijać się w odległości 150 m od zabudowań. Swobodę korzystania z pozostałych dóbr naturalnych daje zapisane w konstytucji prawo tzw. Allemannsretten. Gwarantuje ono:

  • Kąpiele w morzu, rzekach, jeziorach bez ograniczeń;
  • spacery po wybrzeżach, szlakach górskich pieszo oraz jazdę na nartach;
  • Swobodnie chodzenie pieszo lub na nartach przez nieużytki oraz w wypadku gdy są zasypane śniegiem również przez grunty uprawne;
  • Zbierać runo leśne bez ograniczeń (jagody, grzyby) oraz kwiaty – wyjątek  stanowi skandynawska jeżyna “moroszka”, co do której w północnej części Norwegii są specjalne wytyczne;
  • Organizować pikniki praktycznie w każdym miejscu  (nawet przed Pałacem Królewskich w Oslo);
  • Rozbijać obozowiska, ale min. 150 m od najbliższego zabudowania; po 2 dniach należy uzyskać zgodę właściciela terenu, chyba że chcemy spędzić noc w górach lub na odległych obszarach, wtedy nie potrzebujemy takiej zgody.

Cudowne – prawda :)

Są oczywiście i zakazy – więc (chcąc być precyzyjnym) :

  • Śmiecić, niszczyć przyrody; jeśli zauważymy zaśmiecony teren powinniśmy go uporządkować z troski o wspólne dobro;
  • Rozpalać ogniska w pobliżu terenów leśnych w okresie od 15.04. do 15.09;
  • Hałasować  i zakłócać spokoju zwierząt;
  • Naruszać prywatności właścicieli terenu albo innych jego użytkowników;
  • Rozbijać  obozowiska w miejscach oznaczonych no camping;
  • Nie jest dobrze widziane nocowanie w samochodzie w zatoczkach przy drodze albo przy schroniskach.

Mając w głowie powyższe zasady z rezerwą podążałem polna droga ku wyspie – ostatecznie wyszedłem z założenia, że jak przekroczę prywatność mieszkaniec / mieszkańcy zwrócą mi uwagę. Po minięciu niewielkiego zagajnika oczom mym ukazała się osada na  wyspie, cicha senna i przywołująca wspomnienia gdy jako mały brzdąc z zapartym tchem czytałem książkę Astrid Lindgren o dzieciakach ze szwedzkiego Bullerbyn. Inne skojarzenie to wyspa z pierwszego tomu sagi Millenium Stiega Larssona.

2 (9) 2 (10) 2 (15)

Niepozorna wyspa z jednym drewnianym mostkiem, a na niej kilka domków. Wkoło cisza, lasy i fiord – cudownie. Doszedłem do ostatniego domku ale z racji, że droga zakończona była ogrodzoną łąką, uznałem że dalsza część wyspy jest terenem prywatnym. Troszkę szkoda było opuszczać wyspę bo teren był piękny i sielankowy ale jednak bliskość domów i prywatna część wyspy sprawiała że w złym tonie byłoby nocować w tym miejscu.

1 (8) 2 (1) 2 (7)

2 (33) 3 (2) 3 (3)

Po chwili spędzonej nad fiordem i odpoczynku postanowiłem ruszyć w inne miejsce w poszukiwaniu noclegu. Powróciłem więc przez mostek polna droga do głównej trasy i cofnąłem się się do Skravestad skąd przyszedłem. Idąc na polnej drodze towarzyszyła mi ptasia eskorta w postaci – pliszki,

4 (6) 4 (14)

Tu bowiem droga prosto wiedzie ku lotnisku Torp, a na lewo odchodzi droga do Sandefjord. Na skrzyżowaniu spotkałem starszych dżentelmenów w swoich super brykach.

5 (7)

Ja skręciłem w lewo na Sandefjord i przez Skalberg doszedłem do lasu, w którym zauważyłem ścieżkę wiodącą ku fiordowi. Nie mając nic do stracenia ruszyłem nią.

6 (1)

Po niecałym kwadransie przedzierając się przez gęstwiny znalazłem upragnioną miejscówkę przy fiordzie. Szybko stanął namiot i mogłem delektować się ciszą i spokojem – spędziłem tu dwa dni.

7 (61) 7 (1) 6 (2)

Moimi towarzyszami były jedynie wszelakie ptactwo (w tym łabędzie),

1 2 3 4 5

leniwie pływające jachty i inne łajby,

7 (10) 7 (44) 7 (90)

oraz chmurki.

7 (9) 7 (59)

Od czasu do czasu startował/lądował samolot lub inne żelazne cudo (pożarowe) przelatywało nad głową.

6 7 8

I tylko aktywnie spędzający czas Norwegowie podążając lokalną ścieżką obok zatrzymywali się zaciekawieni widząc mój namiot. Przystawali, wymieniali uśmiech czy pozdrowienie i oddawali się dalszej aktywności. Woda w zatoce była dość ciepła, słonko paliło i lekka bryza przyjemnie chłodziła człowieka. Pogoda idealna – korzystałem więc z kąpieli i beztroski.

7 (80) 7 (106)

Noc była ciepła i bardzo księżycowa :

7 (185) 7 (192)

Poranek obudził mnie jakże naturalnym choć dla mnie rzadko widzianym zjawiskiem. Rankiem był odpływ i linia brzegowa cofnęła się o kilka metrów odkrywając swoje skarby. Z upływem dnia wody szybko przybywało, rozpoczynał się przypływ – w pewnym momencie bałem się, że woda wedrze się pod namiot rozbity na niewielkiej polanie nad brzegiem. Woda zatrzymała się jednak na linii z poprzedniego dnia.

Okolica była jednak sielankowa poczynając od lądu,

7 (62) 7 (64) 7 (67) 7 (68) 7 (82)

a skończywszy na fiordzie – naprawdę przez te dwa dni odpocząłem i zrestartowałem się. W takich chwilach znajdujecie sens życia i jego piękno. A swoją drogą jak niedużo wysiłku trzeba by mieć takie widoki – ot odrobina chęci i 78 zł.

7 (93) 7 (99) 7 (112) 7 (146) 7 (168)

Drugiego dnia nadszedł “wielki” dzień – 17 maja święto norweskiej konstytucji. Przed południem mimo skwaru zwinąłem manatki i przecinką leśną udałem się do głównej drogi i dalej ku mieście Sandefjord. Po niecałych 2 godz swobodnego marszu dotarłem do centrum gdzie na rynku spotkali się mieszkańcy ubrani w kolorowe ludowe stroje. Świętowali rozmawiając przy kawie, lodach lub wygrzewając się na słonku.

8 (1) 8 (2) 8 (4) 8 (6) 8 (7) 8 (11) 8 (21)

Stroje wg mnie to po prosto maestria, nieziemskie doznania nawet jak dla mnie – laika. Przepiękne święto.

9 (19) 9 (27) 9 (68) 9 (75)

Ubrane również na ludowo dzieciaki radośnie biegały po rynku oddając się licznym zabawom w berka.

9 (1) 9 (2) 9 (64) 10 (2) 10 (42)

Mogę na Norwegów patrzeć godzinami na ich zachowanie i sposób życia. Zdawałem sobie sprawę, że dziś wśród nich jestem odmieńcem (podkoszulek, krótkie spodnie, kapelusz i 20 kg plecak na sobie) ale zarówno im jak i mi to nie przeszkadzało.

Podczas tej sielankowej aczkolwiek podniosłej sytuacji przytrafiła mi się bardzo miła przygoda (niejedna tego dnia jak się okaże). Oto podbiegło do mnie dziecko z pluszowym króliczkiem w dłoniach i wręczyło mi go z uśmiechem i słowami “Det er til deg” (to dla ciebie). Zaszokowany i zaskoczony nie chciałem go przyjąć i próbowałem oddać go małej, jednak stojąca obok mama z uśmiechem gestem dłoni zapewniła abym zatrzymał zabawkę. Dziękując w duszy zrobiło mi się tak miło i pomyślałem “od dziś pluszaku będziesz moim wiernym towarzyszem podróży”.

Ok godz. 15-tej rozpoczęła się główna parada. Przez główną ulicę miasta przedefilowały orkiestry dęte i przeróżne szkoły oraz sekcje sportowe. Cudowny, barwny, korowód dumnych i radosnych Norwegów, którzy energicznie świętują dzień odzyskania niepodległości.

10 (10) 10 (13) 10 (14) 10 (16) 10 (23) 10 (32) 10 (34) 10 (54) 10 (73) 10 (87) 10 (100)

Całość zakończyła się po ok. 2-2,5 h i koło 18-tej rozpoczęła się główna dyskoteka na pobliskiej scenie. Ja z racji zmęczenia i dużej ilości wrażeń oraz z uwagi na zbliżający się mrok postanowiłem wyjść poza miasto by się rozbić. Wybrałem w tym celu drogę ku lotnisku z którego miałem lot powrotny. Ok. 500 m za Sandefjordem minęło mnie na pustej drodze auto. Kierowca po kilkuset metrach zatrzymał się i zawrócił ku mnie.

“Dokąd idziesz?” – zapytał, uchylając szybę.

“Na lotnisko” – odpowiedziałem.

“O której masz lot?”- ponownie zapytał nieznajomy.

“Jutro rano” – odpowiedziałem niezgodnie z prawdą, od niechcenia.

“To wsiadaj – podrzucę cię”.

Po drodze mój dobrodziej ponownie zapytał:

“A gdzie zamierzasz spać? ” .

“W lesie, pod namiotem”

Po tej odpowiedzi Pan zatrzymał auto spojrzał na mnie surowym wzrokiem po czym uśmiechnął się i stwierdził, że pod żadnym namiotem spać nie będę i że będzie zaszczycony jak przenocuję u niego w domu.

Zaskoczony nie oponowałem, po chwili byliśmy już na rozległym podwórzu. Pan od razu zaprowadził mnie na piętro – pokazał łazienkę, dał ręczniki i pozwolił spokojnie się odświeżyć oraz przebrać. Gdy zszedłem zaprosił mnie do stołu w kuchni i poczęstował kolacją. Okazało się że starszy pan jest kapitanem na promie z Sandefjord do Szwecji. Pracuje na nim już od kilkunastu lat i bardzo lubi swoją pracę. Wypytywał mnie co tu robię, a na moją opowieść, że niskobudżetowo przez Wiedeń przyjechałem na ich święto był wyraźnie wzruszony. Opowiedział mi również jak do końca lat 70-tych w Norwegii żyło i jak odkrycie ropy zmieniło kraj i ludzi. Miło upłynął nam czas na rozmowie przy przepysznych pomidorkach koktajlowych z własnego ogródka. Za nocleg posłużyła mi letnia hytta, która w środku zaaranżowana była na pokój z dziecięcych lat (samochody strażackie i inne stare książki i zabawki).

11 (1) 11 (2) 11 (3) 11 (4) 11 (5)

Troskliwy gospodarz przyniósł mi pościel, czajnik, grzejnik oraz wręczył klucze (?!?) od domu – na wypadek gdybym chciał skorzystać z toalety a oni by już spali. Cudowna niespodzianka i zaprzeczenie tego co wielu Polaków mówi o Norwegach.

Rankiem obiecał, że odstawi mnie na lotnisko na lot i zapytał czy nie zaszczycę go obecnością na śniadaniu. Nie mogłem odmówić. Późną nocą zasypiałem w pachnącej pościeli i byłem najszczęśliwszym tubylcem w Norwegii – los był bardzo łaskawy i na mojej drodze postawił tak cudownego człowieka.

O świcie gospodarz obudził mnie i zaprosił na śniadanie. Gdy wszedłem do kuchni stanąłem jak wryty. Oto zaczął mi kolejno wręczać prezenty: kurtkę letnią, typowo norweską koszulę w czerwoną kratę, spodnie oraz 300 złotych polskich (które pozostały mu po niedawnej podróży do Gdańska). Nie chciałem i nie mogłem tego przyjąć jednak pan zapewniał mnie że będzie mu bardzo miło gdy przyjmę te “drobiazgi”. Na pytanie “dlaczego to robi?” – odparł wyraźnie wzruszony:

“Widzisz Ty kochasz nasz kraj, język i nas. Dla nas i naszego święta potrafisz taszczyć się przez taki świat – tylko tak mogę się tobie odwdzięczyć. Proszę przyjmij to i ciesz się z tego”. No prawie się popłakałem ze wzruszenia….

Nie chcieliśmy się rozstawać, ale nieubłaganie zbliżała się ta pora kiedy On musiał jechać do portu na prom a ja musiałem odjechać na lotnisko – odwożąc mnie do Torp obiecałem sobie, że kiedyś odwiedzę tych ludzi i przywiozę im skromny podarunek z Polski. Na koniec przemiły Norweg uściskał mnie życząc wszystkiego najlepszego, wiary, wytrwałości i osiągnięcia marzeń. Mając ostatni dzień po południu przejechałem się jeszcze do Sandefjordu pociągiem gdzie zrobiłem zakupy. Ostatnią noc spędziłem rozbijając namiot w zagajniku tuż obok stacji kolejowej.

11 (7)

Następnego dnia o 8 rano wyleciałem do Gdańska.

11 (8) 11 (10) 11 (13) 11 (19) 11 (26)

Tak oto z niepozornego wyjazdu pod namiot zrodziła się piękna historia. Niezapomniane chwile oraz pluszowy króliczek podarowany przez mała dziewczynkę , a nazwany później przez moją znajomą – pieszczotliwie – “Svalbusiem”.  Patrząc dziś na niego przywraca bardzo miłe wspomnienia z beztroskiego wyjazdu do Norwegii. A swoją drogą On ma coś w sobie – te niewinne pluszowe spojrzenie…. :)

11 (29)

Svalbuś już w Łodzi podczas chrzcin :)

 




(Kun synlig for administrator) *

Driftes av Bloggnorge.com - Gratis Blogg | PRO ISP - Blogg på webhotell og eget domenet | Genc Media - Webdesign og hjemmeside
Bloggen "oczy na Świat / øynene til verden" er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse. Forfatter er selv ansvarlig for innhold. Tekniske spørmål rettes til post[att]bloggnorge[dått]com.
css.php
Driftes av Bloggnorge.com | Laget av Hjemmesideleverandøren
Denne bloggen er underlagt Lov om opphavsrett til åndsverk. Det betyr at du ikke kan kopiere tekst, bilder eller annet innhold uten tillatelse fra bloggeren. Forfatter er selv ansvarlig for innhold.
Personvern og cookies | Tekniske spørsmål rettes til post[att]lykkemedia.[dått]no.