Arkiv for: March, 2015
tyle jej szukałem a ona przyszła do mnie :)
Coś nieprawdopodobnego – ja dalej nie wierzę że to się stało. Zdjęcia może nie super jakościowo ale wybaczcie z wrażenia wszystko w człowieku się trzęsie a to są tylko ulotne chwile…
Tyle za nią po Skandynawii, na Islandii wyglądałem (i nie przestanę), a ona zawitała do Polski.
Sponton totalny – o możliwości wystąpienia czytałem od popołudnia na forach, ale brakowało wiary, bodźca. O 22 telefon od znajomej – “pakuj się w taksówkę i przyjeżdżaj na Górę Śmieciową na zorze. Patrzę nie mam Kasy (wszystkie środki zamieniłem na euro na piątkowy wyjazd do Barcelony i Paryża). I dramat – odpalam alert aurora – pokazuje 8,37 kp – kurde prawdopodobieństwo zorzy w Łodzi na tej szerokości ponad 90 %.
I nagle błysk – świnka skarbonka :) biorę ostatnie drobne (40 zł). Taksówkarz początkowo zaskoczony kursem i jakimś ufoludkiem gadającym z pasją o zorzy z czasem łapie bakcyla i zawozi mnie za 38 zł !!!! na miejsce – fuks.
Na pożegnanie słyszę “życzę zobaczenia i sfotografowania zorzy. Znajoma już czeka, wdrapujemy sie na górkę i o północy jest – przepiękna subtelna, tajemnicza….
O dziwo towarzysza nam nie tłumy a 2 dziewczyny i chłopak i tak w kameralnym gronie obserwujemy ją
Na krótko przyszła – oto ona – Panie Panowie – pierwsza moja zorza….
Cudowna – cały czas ja przezywam i dochodzi do mnie co widziałem, z wrażenia pomyliłem później nocne autobusy i błądziłem, na stacji zostawiłem zakupy i statyw z wrażenia (musiałem się wrócić) – do rana i tak nie zmrużę oka – chwilo trwaj.
Najszczęśliwszy foto wypad od dawna
Parafrazując przysłowie “Nie mógł Łukasz w styczniu do zorzy w Norge – przyszła zorza do niego.” Wiem że ona ciągle tam jest – dzisiaj przez cała noc….
Do zobaczenia w Norwegii w zimie…
Na plaży zimą fajnie jest.
Pierwszy tegoroczny spontaniczny wyjazd przypadł w tygodniu nad polski Bałtyk.
Był to strzał w przysłowiowa “10-tkę” – plan prosty siąść na plaży i po obcować z przyrodą bo w przyrodzie zawsze się coś dzieje – tylko my tego nie zauważamy.
A o tej porze roku jest pusto i przyjemnie i to człowiek stanowi tu wyraźna mniejszość.
Na styku morze – ląd dzieją się ciekawe zjawiska, formy i sytuacje. Zapraszam więc na podróż plażą.
Na niej mały ptaszek i morze…
U niektórych sezon pływania trwa cały rok… :) …inni moczą na razie nóżki.
Idzie spora fala – oczywiście z ptasiej perspektywy.
Czas na latanie:
pierwsza faza – start…. …odejście na krąg…
…wreszcie podchodzenie do lądowania… …i lądowanie na “pasie.”
Ptasi “ruch powietrzny” bywa zagęszczony i ciężko zapewne manewrować na tak gęstym niebie.
Szybowanie to jest to.
Nad koordynacja całego ruchu na plażowym pasie czuwały (jak widać znudzone monotonią) łabędzie.
A skoro jesteśmy przy łabędziach…
trafił się jeden wpatrzony w morze marzyciel :)
który gdy zobaczył aparat i usłyszał migawkę…
postanowił umyć dziobek i…
zostać gwiazdą, pozował więc… …i potańczyć. :p
Inne łabędzie niczym strażnicy….
…patrolowały plażę.
A nicponiów nie brakowało. :)
“…ale my nic, tylko łapki moczymy !!!”
Ptasi świat okazał się w ogóle różnorodny.
Nie ma to jak kąpiel w morzu.
Byli też mieszkańcy co kompletnie nic sobie nie robili z tego, że obok człowieki chodzą.
“Zapracowany” osobnik. “No co podziobać sobie nie można”?
Ptasie spacery wodą…
,,,oraz lądem (to był mój przewodnik :) ).
A skoro o ludziach to takie dwa ujęcia:
1. wyprowadzamy łabędzia 2. Człowiek i ptaki
W innej części plaży natomiast trwały próby lotnicze.
“Uwaga – startuję” !!!! “Patrzcie – i poleciał”
Plaża w Kołobrzegu całej okazałości.
Na falochronach.
A ja wolę miejskie skwery.
Tymczasem na plaży spotykam kolejny patrol.
Nagle poruszenie i alarm.
Pojawił się intruz.
W innej części trwał chyba aerobik ptasi czy jakaś inna forma gimnastyki :)
“Pan nam robi zdjęcia? Wspaniale !!!” :)
sesja 1
sesja 2
sesja 3
Świat piasku – ziemia działa na wyobraźnię
I wreszcie pojawił się on – najwspanialszy z psów wraz z towarzyszem/towarzyszką.
Ptasi “myśliwiec” już eskortuje ten przemarsz czy raczej przebieg.
“Poganiamy się?”
Ach co to są za przepiękne i mądre psy. :)
Jeszcze tylko skok przez przeszkodę
i psie spotkanie na szczycie.
A o małym zapomnieli…
…i chyba sobie odpuścił – co będzie ich gonił na swoich mikrusowatych łapkach.
Na wszystko (jak zawsze) baczenie miały ptasie “F16” stacjonujące na falochronach – gotowe do startu.
Sam Kołobrzeg bardzo przyjemny o tej porze roku.
Przed sklepem sprzedającym wyroby szklane wita nas ciekawy pomnik
Maja również majestatyczna i piękną katedrę, ale beznadziejnie obudowana jest galeria handlową i ciasno wetknięta jest w zabudowę co troszke szpeci okolicę
Na koniec ujęcie z podróży powrotnej. W okolicach Szczecinka na starych zapomnianych wioseczkach jadąc bocznymi drogami z lasu wyłonił się ładny kościół – w środku lasu. Bez zabudowań – ciekawe.
Reasumując warto spontanicznie nawet na jeden dzień wsiąść pod pachę aparat i pojechać z miasta przed siebie.
Tam przystanąć i nacieszyć się pięknem świata i przyrody – odpoczywając przy okazji.
Juz w planach są kolejne spontany.
norskkurs tilbake… :)
Dzisiaj po ponad roku przerwy powróciłem na spotkania z norweskim. Nie było pięknie – ale gdyby było ok nie musiał bym chodzić na zajęcia – logika….
Mam nadzieje że da mi to motywacje do pracy i na to liczę,
Już nie mogę się doczekać kolejnej konwersacji – jest cudownie, tego mi było trzeba.
Najlepiej zainwestowany czas i grosz pod słońcem.
Szczęśliwy i spełniony